Głodny człowiek, to zły człowiek.
Chwila. Ale czy nadal można nazwać go w jakimkolwiek stopniu ludzkim, gdy jego serce przestało bić, a w snach przewijają się twarze, tych których zamordował tylko dla uspokojenia łaknienia? Może humor nadal się go trzyma, ale te zęby psują całokształt.
Jeśli chodzi o wspomnienia, czy chce je odzyskać po tym wszystkim? Nie. Uparcie odrzuca przygnębienie tworzone przez tą lukę w pamięci. Musiał prowadzić w cholerę nudne życie, jeżeli o nim tak po prostu zapomniał.
A wspomnienia przeważnie wracają. I to w najmniej oczekiwanym momencie. A Olivierowi się nie śpieszy. Zwłaszcza, że ma jeszcze przed sobą całą wieczność
Olivier
Moonlight
ŻYCIORYS| 9 czerwca 19xx | Ok. 20 lat.| Anglia Londyn.| Biblioteka Brytyjska.| Rana cięta na krtani.| Zatuszowane morderstwo.| To nie było samobójstwo.| Niektórych słów nie warto wypowiadać na głos.|
NEKROLOG| x maja 19xx | Wampir.| Brak określonego poglądu.| Żyje tak, by było mu wygodnie.| Przeklęte Miasto.| Własny antykwariat. | Wujek dobra rada.| Jak mu się zachce.| Walcz, uciekaj... nie giń głupio.|
Schludnie ubrany, wysoki mężczyzna, nadto chudy. Do tego dochodzi fakt, że już w swojej makabryczności jest trupio blady. A to już nie z własnej winny. Gdyby nawet pokusił się by wychodzić na dwór częściej, to nic by mu to nie dało. Bo już takie są uroki nieśmiertelności. Na jego głowie z lekka zaczesane do tyłu ciemnobrązowe włosy, które i tak niesforne zawsze opadają na oczy barwy niekreślonej między mętnym brązem, a jasną zielenią. Olivier lubuje nosić okulary, mimo że wzrok ma dobry. Świadom nie jest i być nie może, że to nawyk mający wytłumaczenie za jego życia, gdy był wtedy jeszcze ślepy jak kret.
A w tym najzabawniejszy jest to, że zawsze, wiernie, uwiązana na grubym łańcuchu drepcze za nim czarna koza. A raczej zwierze z dziwacznej fauny wyspy łącząca ze sobą cechy budowy kozła, potężnych zakręconych rogów barana i temperamentu stada wygłodzonych wilków.Wcale ten długi łańcuch nie zwisa z obroży na pokaz. Atopsja kobietą jest upartą, złośliwą i dumną. Za krzywy grymas w jej stronę, zdolna jest rozszarpać. I nie ma znaczenia, czy to człowiek, czy wampir. A zwłaszcza ci drudzy z dystansem powinni się do niej odnosić, gdyż jej sceptycyzm rośnie z każdym nowo napotkanym nieśmiertelnym, który od razu snuje marzenia, że koza stanie się jego posiłkiem. A Atopsja lubi robić na złość i przeważnie role się odwracają.
Pragnienie ciszy, jak i bezpieczeństwa zawsze trzymały go z boku. W swoim własnym małym świecie, gdzie oprócz jego samego, swoje miejsce miały książki, Zawsze wolał uciec do nich, niż bratać się z rówieśnikami, z którymi i tak nigdy nie czuł potrzeby przebywania.Jakie to więc było dla niego szczęście, gdy udało mu się zdobyć posadę wręcz idealną. Wśród starych woluminów w gmachu Biblioteki Brytyjskiej. Kto by się spodziewał, że to co tak uwielbiał i co z pozoru tak całkowicie bezpiecznie, może sprowadzić takie nieszczęście?
Los jednak chciał, że dla Oliviera zabawa z węszeniem w państwowych sprawach nie zakończyła się permanentną śmiercią, a tylko utratą części siebie. I wybitnie paskudną ranną w pionie biegnącej po krtani, która chodź nie wprost, bo chłopak pamiętać tego nie może, to podpowiada usłużnie, a żeby nigdy, a to nigdy już nie ruszał tego politycznego świństwa. A jeśli jakieś dokumenty są zabezpieczone i tak staranie ukryte, to pewnie jest ku temu jakiś powód.
I tak wampir, po kres swego bytu będzie gnić w przytulnych i na szczęście własnych czterech kątach antykwariatu, którego prowadzi prawie, że od początku pobytu w Przeklętym Mieście. Robiąc wszystko, by tylko nikt na niego nie zwrócił uwagi.
Nie oznacza to, jednak, że całkowicie odciął się od mieszkańców wyspy. O dziwo to i z chęcią jeśli humor przypisze to i zaprosi na herbatę, poczęstuje papierosem, a nawet poprowadzi rozmowę, która bywa czasem ciężka przez jego dziwne poczucie humoru i sarkastyczną naturę. A jeśli ktoś tolerować tego nie potrafi serdeczna kulka w czoło. Wampir nie obwieszcza się chwalić swoim pokaźnym zapleczem różnorakiej broni palnej. I jeśli zachodzi taka potrzeba, zdołał już oduczyć się tego momentu wahania, gdy palce dotykają spustu.
A może po prostu mu się tak zdaje. Za bardzo dramatyzuje. Oszalał. Zwariował.
Los jednak chciał, że dla Oliviera zabawa z węszeniem w państwowych sprawach nie zakończyła się permanentną śmiercią, a tylko utratą części siebie. I wybitnie paskudną ranną w pionie biegnącej po krtani, która chodź nie wprost, bo chłopak pamiętać tego nie może, to podpowiada usłużnie, a żeby nigdy, a to nigdy już nie ruszał tego politycznego świństwa. A jeśli jakieś dokumenty są zabezpieczone i tak staranie ukryte, to pewnie jest ku temu jakiś powód.
I tak wampir, po kres swego bytu będzie gnić w przytulnych i na szczęście własnych czterech kątach antykwariatu, którego prowadzi prawie, że od początku pobytu w Przeklętym Mieście. Robiąc wszystko, by tylko nikt na niego nie zwrócił uwagi.
Nie oznacza to, jednak, że całkowicie odciął się od mieszkańców wyspy. O dziwo to i z chęcią jeśli humor przypisze to i zaprosi na herbatę, poczęstuje papierosem, a nawet poprowadzi rozmowę, która bywa czasem ciężka przez jego dziwne poczucie humoru i sarkastyczną naturę. A jeśli ktoś tolerować tego nie potrafi serdeczna kulka w czoło. Wampir nie obwieszcza się chwalić swoim pokaźnym zapleczem różnorakiej broni palnej. I jeśli zachodzi taka potrzeba, zdołał już oduczyć się tego momentu wahania, gdy palce dotykają spustu.
A może po prostu mu się tak zdaje. Za bardzo dramatyzuje. Oszalał. Zwariował.
***
GG- 31729171
E-mail: kopytko246@gmail.com
Tort poproszę na 9 czerwca.
Edit kp: 2015-06-06
Za wszelakie błędy przepraszam. Poprawie, jak znajdę.
Dzień dobry. Witam i mam nadzieje, że ktoś Olivcią się zainteresuje, odważy na wątek, czy inne powiązania. Nie kąsamy, nie bijemy. Gdy nie musimy. Jesteśmy chętni na wszystko. ;w;