Pogadaj z nami :D

sobota, 6 czerwca 2015

I hear it all trying to fall asleep

.
autor usunięty, ale co tam, karta niech będzie.
G O D N O Ś Ć

 Kaleczyć dzieciaka za pomocą dokumentu, którym określać go będą wszyscy przez całe życie - chyba jedynie to przyświecało młodemu małżeństwu, gdy nazywali swoje dziecko z delikatnym albinizmem. Później cały czas zwracano się doń Caine, nierzadko w żartach skracano miano to i wymawiano je niczym postać biblijną starego testamentu, a mowa tu o Kainie. I choć nie narzekał, w szkole oraz w internecie widując setny raz imię Mark, to marzył o byciu Ablem, albowiem zawsze fascynowały go imiona odmienne, specyficzne. Dodatkowo kojarzyło mu się to z własnym wyglądem, odkąd na lekcji religii opowiedziano młodemu o dwóch braciach, wyobrażał sobie pasterza niemalże tak, jak siebie samego. Mimo tego nie odważył się na łgarstwo, czy też zwyczajną zmianę, dla uczczenia rodziców, w szczególności matki, która dokonała ostatecznego wyboru.
 Tymczasem nazwisko charakteryzuje się mniejszym rozmachem, zwykłe Pheles, nic nadzwyczajnego i godnego większej uwagi, aniżeli kolor bielizny. Odziedziczył je po ojcu, inteligentnemu informatykowi, człowiekowi zwykłemu i pozostającemu w cieniu pomimo wielu sukcesów, dobremu. Próbował brać zeń przykład, bezskutecznie.
W  L I C Z B A C H

 Z wyglądu przypomina dwudziestolatka, ale nie jest pewien, czy rzeczywiście w takim wieku zmarł, natomiast z przekonaniem może oznajmić, iż nastąpiło to w dzień jego urodzin, szóstego marca. Nie ma bladego pojęcia od kiedy stąpa po tych ziemiach, czas przestał się liczyć. Tylko do pewnego momentu kreślił po ścianach, drzewach i czasem, przechadzając się po lesie, widuje swoje dawne, dziwaczne i zrozumiałe tylko dla niego znaki. Usiłuje nie wspominać, odrzucić przeszłość i zaakceptować teraźniejszość, o przyszłości nie mówiąc. Bardzo wyraźnym obrazem okazuje się chwila udania się na wyimaginowany wieczny spoczynek, gdy usłyszawszy klakson ogromnej ciężarówki osuwa się w ciemność, przywitany przez niewyobrażalny spokój.
I S T O T N E

 Nie ma pojęcia, jak dostał się na to stanowisko, jednakże przy odrobinie szczęścia oraz z umiejętnościami aktorskimi został Jedynym, mało ważnym, aczkolwiek szanowanym za swoją bezstronność, ale także wyszydzany przez ludzkie zapędy, bo - jeśli nadal nikt tego nie pojął - jest wampirem. Pożywia się krwią, której dostawa jest organizowana przez nieznane mu źródło, ale w celu oszczędzenia sobie jeszcze większych wyrzutów sumienia nie próbuje doszukać się czegoś, czego byłby w stanie się uczepić. Z powodu bycia urodzonym samotnikiem, aktualnie wędruje w towarzystwie samego siebie, innymi słowy nie ma nikogo, kogo mógłby obdarzyć choćby odrobinką miłości, zarezerwowaną dla istoty człekokształtnej, jaka weń siedzi od urodzenia, a której nigdy nie wypuścił na wolność. W uprzednim żywocie wybrał ścieżkę płatnego zabójcy, w sytuacji koniecznej takową robotę wykonuje także tutaj, ale skoro odebrano mu upragniony spokój, preferuje siedzenie cicho i trzymanie się w swoim domu, swoją drogą bogato urządzonym, choć te luksusy na nic się nie zdają. Czasem porównuje Przeklęte Miasto do Anglii, w której zamieszkiwał i rozczarowuje go smutny widok, jaki roztacza się z okna w sypialni.
O

 Chociaż zdania są podzielone, a ludność opowiada historie całkiem od siebie odmienne, to Caine jest człowiekiem prostym, jego działania są zrozumiałe i racjonalne. Nie posiada dwóch różnych osobowości, ni trzech, ni dwadzieścia, a jedynie różnie go widać. Jedni spokojne i zrównoważone zachowanie przyjmują z wściekłością, reagują szałem i pragną ten skryty pod maską uśmieszek zniszczyć czym prędzej. Drudzy podejrzewają go o zażywanie środków odurzających, tymczasem tego typu oskarżenia, reakcje tylko bardziej go bawią i sprawiają, że ma ochotę w większym stopniu powstrzymać wszelakie inne emocje, które obalają wizerunek osobnika niemal żyjącego w innym świecie. W głębi duszy niepoprawny marzyciel, a życzeń takowych posiada przeogromną kolekcję. Nie przypomina w żadnym stopniu wampira, w szczególności dlatego, iż serce Caine'a odznacza się wrażliwością na cudzą krzywdę, łatwo potrafi się do kogoś przywiązać i z chęcią każdego by ratował., tymczasem po dodaniu do tego wrodzonej niezdarności, tylko przywołuje więcej kłopotów. Pełni rolę dobrej duszy wśród Jedynych, powstrzymuje ich przed podejmowaniem decyzji, które skutkowałyby wszechobecnym cierpieniem. Ma swój własny humor, nikt inny go nie pojmuje, czasami tylko z grzeczności reagują niezręcznym śmiechem. Długo uczył się dobrych manier, jakie obowiązują w domostwach bogatych i szanowanych wampirów, szczęśliwie pod tym względem traktują go pobłażliwie.
 Dolną połowę twarzy, a kiedyś nawet jej połowę, skrywa pod czarną maską, praktycznie nigdy się z nią nie rozstaje. Wcześniej, zawstydzony blizną, przechodzącą przez lewe oko, także je zakrywał, przy okazji unikając nieprzyjemnych rozmów na temat tego, dlaczego tęczówka tegoż ślepia jest krwistoczerwona, podczas gdy prawa charakteryzuje się standardowym, piwnym odcieniem. Jakoby tego było mało, na głowie, miast blond, wyrosły szare włosy, co połączono z białymi plamami w niektórych partiach ciała i przypisano jakiemuś nieznanemu odłamowi albinizmu. Sięga prawie stu osiemdziesięciu dziewięciu centymetrów wzrostu, przy czym waży niecałe pięćdziesiąt pięć kilogramów, ze względu na prawie znikome racje żywnościowe, jakie przyjmuje w ciągu dnia. Praktycznie zawsze ubiera to samo, czyli czarne spodnie, czarna bluza i zielona kamizelka. Jedyne, co w stroju się zmienia, to ilość arsenału broni, obijającego się o biodra. Sprawnie posługuje się wieloma przedmiotami niosącymi śmierć, chociażby nunczako nie ma przed nim żadnych tajemnic. Do tego katana, którą otrzymał od ojca oraz happa-shurikeny. Często porównywano go do ninjy, skoro taką ilość japońskiej broni przy sobie nosił.
N I E G D Y Ś

 Zawsze odcinał się od uczuć, nieistotne czy dobrych, czy złych, preferował świat własny i wyludniony. Odkąd przed pobiciem uratowali go jacyś chłopacy, tylko wspominając o Stowarzyszeniu, pragnął być taki jak oni, porzucić wreszcie własne słabości. Porzucił wszystko w wieku czternastu lat i odszedł od rodziców, ogłaszając im, że zostaje skrytobójcą. Przyjęli ten fakt z niewiarygodnym spokojem, ale postawili jeden warunek: w związku z posiadaniem znajomości w szpitalu miał w bliskiej przyszłości odbyć tam staż, choćby dlatego, by nikt nie robił im problemu, gdy syn zniknie bez niczego. Historyjka o wyjeździe do innego miasta i zostaniu zwykłym lekarzem została bezproblemowo łyknięta, a chłopak kształcił się w wymarzonym zawodzie. Często wracał do pierwotnego domu, opowiadając im o wszystkim mimo wyraźnego zakazu, aż dotarł do momentu, gdy kazano mu raz na zawsze zerwać więzi ze światem zewnętrznym. Brutalnie, acz z ciężkim sercem odebrał Phelesom jedynego potomka, nie na długo, bo następnego dnia otrzymał list, który zmusił go do powrotu i opuszczenia Stowarzyszenia, a więc narażenia się na zemstę jego członków. Po pogrzebie zajął się podupadającym domem, zamieszkał weń tylko ze swoją kotką, przez jakiegoś dzieciaka pomalowaną farbami. Utrzymywał się z zabójstw do czasu, gdy obiecana zemsta sprawiła, że zupełnie bezsensownie zakończono żywot ostatniego Phelesa i ród upadł pod kołami tira.
I N N E

 Jedyne, czym jest w stanie się tu zająć, jest niebywale skuteczne ratowanie ludzi z Miasta, a dokładniej odstawianie ich gdzieś w pobliżu Wioski, gdzie mogliby bezpiecznie (lub nie) żyć. Nie jest tam mile widziany, toteż nawet nie próbuje tam wpaść i zapytać o zdrowie, hej, trochę chce mi się pić, macie jakąś krew? Prócz tego czasami zagra na harmonijce, swoją drogą bardzo nędzny jest jego repertuar, bo ogranicza się do paru kolęd i So what Three Days Grace, ale aby to zagrać musiałby być bardzo pijany. Lubuje w przyjęciach, w całym swoim życiu nigdy nie widywał tak dużych zbiorowisk, nie licząc jednorazowego apelu Stowarzyszenia. Zawsze chciał spróbować gry w golfa, toteż oczekuje takiej okazji. Ponadto uparł się, że zabawkę Wagnera uwolni, zaślepiony jakąś dziwną sympatią do tego ludzkiego chłopca.
T O W A R Z Y S T W O

 Odnalazł tutaj odpowiednik swej dawnej towarzyszki, a mianowicie kota o takim samym umaszczeniu, niestety innej płci, zatem miast Burki mianował go Burkiem. Jeżeli coś miałby ratować przed kataklizmem, byłby to właśnie kot, wiecznie pałętający mu się pod nogami.
P L U S
 Album
Uwielbia czekoladę, albowiem zostając wampirem pozbył się na nią uczulenia.
Gdyby ktoś pytał, to odparłby, że jest biseksualny, ale tak naprawdę nie ma o tym zielonego pojęcia.
Jego ulubionym kolorem jest żółty.
Uwielbia kremówki.
Manat/Anka/Foka
06.03
49363056
hekate12711@gmail.com
Zgoda na rany: poważne
Zgoda na śmierć: nie.
Choroby: nie dotyczy.
Będę wdzięczna za wątkowanie, wszelkie nieścisłości proszę zgłaszać, przepraszam fanów Kakashiego za to, co mu zrobiłam.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam, a gif końcowy od wczoraj ubóstwiam. No i zabawka się nie może doczekać kolejnego spotkania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za komcia! My także bardzo chcemy już notkę. Gif chyba na jakąś listę ulubionych musi trafić, świetny jest :p

      Usuń
  2. Nie masz za co przepraszać, fani Kakashiego na pewno się nie pogniewają. Ciekawy pomysł miałaś :) podoba mi się jego historia i plus za kotka <3 pozostaje mi czekać, jak pójdzie uwolnienie Natsu z rąk Wagnera.
    I ja rownież dopowiem, że gif końcowy skradł moje serce :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Polubiłam tego pana. Zdobył moją sympatie. Fajny jakoś taki jest. Fajnie to, to zostało opisane. Lubię twoje kp. Mają takie coś, że zawsze mi się podobają. ;w;
    Lolz, ten gif. That made my day.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, witam i o zdrowie się pytam. :D
    Wybacz, że dopiero teraz *właśnie w pierwszy dzień wakacji nadrabia blogi*.
    Postać bardzo ciekawa. "Dobry Jedyny". Haha! Ciekawe co z tego wyniknie. Oj nie wiem, czy dam się wyprowadzić z Miasta ;) Może Ri wcale nie będzie chciała by ktoś ja nagle spakowal do worka i wyrzucił "bezpiecznie' poza granice Miasta. - nwm jakie sa twoje metody, zalóżmy że takie XD
    10/10 - z te cudne ornamenty *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię to samo, skoro wolne, to komciam w sumie gdzie postanowiłam parę tygodni temu xD
      Do worka? Ogłuszy i do wózka, niczym w biedronce będzie jechać *co*. Przepraszam za mój bezbekowy humor, tak już bywa ;x Znaczy wiesz, prosić się jej nie będzie, a znając życie, to prędzej z jej ręki zginie, aniżeli w jakiś sposób twe dziewczę 'uratuje'. Ornamenty górą! <3

      Usuń

Zaczarowani