Pogadaj z nami :D

piątek, 5 czerwca 2015

Jeden z tych zwykłych dni w życiu człowieka

Rezydencja Wagnerów wyróżniała się na tle innych budynków tej okolicy. Dumnie zapraszała w swoje niezbyt skromne progi, a jej brama zawsze pozostawała otwarta. Bowiem Wagner wyznawał politykę pomocy bliźnim. Każdy otrzymywał pomoc, niezależnie od jego sytuacji finansowej. Brzmi pięknie? Aż za bardzo czyż nie? Ano właśnie. W tym wszystkim pozostawał tylko jeden haczyk. Ta pomoc nigdy nie była darmowa.
- Natsu! - ryk wampira rozniósł się po całej rezydencji. Nie ma co, kiedy chciał potrafił obudzić nawet i umarłego. Blondyn należał już do tych przyzwyczajonych członków rezydencji. Zawsze pozostawał gdzieś w cieniu swojego właściciela. Teraz również pojawił się niemal natychmiast w pokoju interesantów. - Posprzątaj tu - wampir przesunął dłonią po zmęczonej twarzy i wychodząc poczochrał chłopaka po głowie. - A potem przyjdź do mojej sypialni - poradził mu jeszcze wychodząc.
Chłopak powiódł jeszcze za nim spojrzeniem, po czym pozwolił sobie na głębokie westchnienie. Wykładzina znów została zbroczona krwią nieszczęśnika. Głowa mężczyzny wisiała swobodnie na żyrandolu, a jego korpus leżał bezwładnie na podłodze. Krew wciąż jeszcze z niego tryskała. Najwyraźniej negocjacje interesantowi się nie udały. 
Natsu odetchnął głęboko i zakasał rękawy swojej ciemnej bluzy, odsłaniając tym samym sińce na przedramionach. Efekt jego ostatniej niesubordynacji. Nie udało mu się pojawić od razu na zawołanie i musiał ponieść karę. Przyzwyczaił się i do takiej kolei rzeczy. Miał niejasne wrażenie, że Wagner mimo wszystko nigdy go nie zabije. Miał do niego słabość, a przynajmniej tak słyszał od odwiedzających ich wampirów. Ściany miały uszy. 
Znieczulił się również na widok krwi oraz śmierci. Jak gdyby nigdy nic podsunął sobie fotel pod żyrandol i zaraz się na nim znalazł by zdjąć z niego głowę nieszczęśnika. Wpadło mu nawet do głowy, że mógłby sobie z niej zrobić piłkę, ale zaraz odrzucił ten pomysł. Nie powinien traktować śmierci tak beztrosko. Zagryzł delikatnie wargę, po czym wrzucił głowę do wielkiego czarnego wora, który to Wagner zawsze trzymał w pokoju interesantów. Tak na wszelki wypadek, lub ku przestrodze.
Spakował również ciało i wytężając wszystkie swoje siły powlókł ciało nieszczęśnika do piwnicy, gdzie rzucił je do klatki, w której siedział wygłodniały wampir. Został ukarany przez Wagnera kilka miesięcy wcześniej i od tej pory żywił się jedynie trupami. Natsu już nawet nie obawiał się otwierać klatki, gdyż wampir nie miał siły by na niego skoczyć. 
- Mam tu dla ciebie trochę delikatesów. Jeszcze świeże - mruknął zamykając zaraz klatkę i wychodząc, zanim wygłodniały mężczyzna rzucił się na trupa. Mimo wszystko wciąż go to odrzucało i musiał hamować swoje odruchy wymiotne. 
Zatrzasnął drzwi za swoimi plecami i na moment kucnął. Oddychał szybko i ciężko. Starał się uspokoić, ale nie było to znowu takie łatwe. Chciało mu się śmiać, bo przecież trupy nie robiły już na nim wrażenia. A mimo to widok takiego bestialstwa wciąż go przerażał. Zagryzł zęby na dłoni by odwrócić w ten sposób swą uwagę od niechcianych myśli, jednak dopiero metaliczny posmak krwi przywrócił go do zdrowych zmysłów.
- Co ty robisz?! - Wagner wyrósł przed nim dosłownie znikąd i w jednej chwili złapał go za oba nadgarstki i podciągnął do góry. Obejrzał swoją własność krytycznym spojrzeniem, po czym przygniótł chłopaka do ściany. - Kiedy w końcu do ciebie dotrze, że nie masz prawa się ranić?! - wrzasnął chłodno, zwijając dłoń w pięść i uderzając chłopaka wprost w brzuch, przez co pozbawił go oddechu.
- Przepraszam - bąknął blondyn nie próbując nawet spojrzeć w oczy swojemu właścicielowi. Wiedział, że dopuścił się podstawowego błędu. Zgrzytnął cicho zębami i zacisnął powieki. Liczył na to, że na jednym uderzeniu się obejdzie. Pomylił się. Zrozumiał to, kiedy w jednej chwili znalazł się w pokoju mężczyzny. Głucho uderzył plecami o poduszki, a Wagner niemal od razu znalazł się tuż nad nim. 
- Przepraszam - powtórzył słabo nieopatrznie spoglądając we wściekle czerwone tęczówki swojego pana. Kolejny błąd. Sic! Czyżby dziś miał popełnić każdy z możliwych błędów laika? 
Dłoń wampira zacisnęła się na jego gardle, w jednej chwili odcinając mu dopływ powietrza. Odruchowo zaczął się wierzgać starając się rozpaczliwie nabrać życiodajnego powietrza w płuca. Choć odrobinę! Jedno muśnięcie. Łzy napłynęły mu do oczu, a w uszach rozbrzmiał mu dźwięczny śmiech Wagnera. 
- Nigdy mi się to nie znudzi - oznajmił odsuwając dłoń od gardła chłopaka w ostatniej chwili. Natsu był już na granicy omdlenia. Rozkasłał się, znów nabierając powietrza. Powietrza, które teraz paliło mu płuca i powodowało jeszcze większy ból. Niechciane łzy spłynęły mu po policzkach, ale już nie szukał wzroku wampira. Drugi raz nie wpadał w tę samą pułapkę, a przynajmniej nie tego samego dnia. 
Wagner uśmiechnął się chłodno oblizując łapczywie wargi.  Pozwolił mu jeszcze chwilę odetchnąć zanim z niego zszedł. Zrobił to jednak tylko, po to by związać blondynowi nadgarstki i obrócić go na brzuch. Przywiązał go do filarów łóżka, wcześniej zrywając z niego bluzę. 
- Mhm zaczynam twierdzić, że ty po prostu uwielbiasz być karany - ugryzł go w ucho, przyprawiając chłopaka o nieprzyjemne dreszcze. Jego dłoń przesunęła się po jeszcze niezagojonych bliznach na plecach dzieciaka. Uśmiech rozkwitł mu na ustach, kiedy zauważył jak Natsu drży na dźwięk wysuwanego paska z szlufek. Oblizał jeszcze wargi, po czym rozpoczął "egzekucję". 
Blodnyn zagryzł mocno wargi i zacisnął powieki, a to wszystko tylko po to, by nie krzyczeć. Nie chciał dać temu przeklętemu sadyście satysfakcji. W myślach liczył spadające razy, a każdy z nich dokładał jedynie oliwy do ognia. Już przestawał rozróżniać ból. Nakładał się on na siebie i nie pozwalał mu na zebranie myśli. W końcu i on nie wytrzymał. Wrzasnął w poduszkę. Nie był w stanie znieść tak wielkiego bólu, ale wampir nawet nie mrugnął. Spokojnie wymierzał razy i robiłby to dłużej, gdyby chłopak nie zwymiotował z bólu. Dopiero wówczas odrzucił pasek i uniósł dzieciaka za włosy, by spojrzeć mu w zapłakane oczy. 
- Mam nadzieję, że tym razem zapamiętasz co się do ciebie mówi - oznajmił chłodno zrywając liny i sadzając sobie chłopaka na kolana. Jeszcze z nim nie skończył. Zawsze po "egzekucji" nachodził go wielki głód. Nie zważając na stan swojej zabawki, wbił swe kły w jego szyję.
Natsu oddychał chrapliwie. Już nic nie czuł. Ukłucie bólu, które normalnie było nieznośne, odczuł niczym ukąszenie komara. Odruchowo też oparł głowę mocniej o tors wampira i spokojnie czekał na koniec. Dopiero kiedy Wagner zrzucił go ze swoich kolan i kazał zejść mu z oczu, pozbierał swoje cztery litery. Nie wiedział jakim cudem doszedł do swojego pokoju. Nie był też pewien, czy po drodze nie narobił sobie większych kłopotów.
Opadł na łóżko i skulił się w kłębek. W takich chwilach nachodziły go wątpliwości. Gubił sens swojego istnienia. Nie wiedział już co byłoby lepsze... zginąć, czy nadal prowadzić ten nędzny tryb życia. Nigdy jednak nie odważył się targnąć na swoje życie. Gdzieś tam podświadomie obawiał się gniewu Wagnera, gdyby przypadkiem mu się nie udało. Nie chciał przecież skończyć jak ten wampir z klatki w piwnicy. 
Następny dzień zapowiadał się ciekawie. Jeszcze nie wiedział jak go przeżyje. Przewidywał wysoką temperaturę, ogólne osłabienie organizmu plus nieznośny ból. Na samą o nim myśl trzęsły mu się dłonie. Zacisnął mocniej powieki i odsuwając wszystkie niechciane myśli, pozwolił Morfeuszowi zabrać się do tej lepszej krainy. Mógł wówczas śnić o czym tylko chciał i ból aż tak mu nie dokuczał. Będzie się tym wszystkim martwił jutro.

5 komentarzy:

  1. Jakim cudem odnalazłam się na czytaniu "zwykłego dnia Natsu" to nie wiem, ale jednego jestem pewna - trzeba młodziana uratować, bo tak być nie może. Żądam wesołych notek w twoim wykonaniu, a nie smutasów z pasami w roli głównej. Będą jeszcze lepsze, niż te dołujące posty, zobaczysz :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, ale wiesz, że miałam ochotę na coś takiego już dłuuugi czas, nie? :) Te "niezwykłe dni Natsu" też nadejdą. Zapewniam Cię, że już mi w tym pomożesz :D

      Usuń
  2. Ej... Ej... Nie podoba mi się to >< Znaczy... Uhm... Jak zawsze ładnie napisane i ciekawy pomysł, ale ej... Nie wolno bić Natsu :c Może co najwyżej spadać ze schodów u Shin'ichiego, ale to tyle. Tak samo jak Manatek czekam na coś weselszego z Natsu w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wagner ma prawo. To jego własność w końcu. Coś mu się nie spodoba, to ustawi do pionu chłopaka. Coś weselszego będzie w swoim czasie. Póki co jadę depresyjnie bo już od daaawna miałam ochotę na relację Pan i niewolnik w tę nieco chorą stronę...

      Usuń
  3. Lol, jak ten idiota znęca się nad Natsu T.T
    No z jednej strony ma to prawo, ale, ale... No chociaż jedna weselsza notka, co?
    Poza tym rozśmieszył mnie moment, gdy Natsu chciał zrobić sobie z głowy nieszczęśnika piłkę. Współczuje takiej roboty i idę komentować dalej czekając na więcej.

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani