Pogadaj z nami :D

czwartek, 12 lutego 2015

Dzień słodszy od ciasteczek

Słońce nieśmiało zaglądało przez uchylone zasłony w oknach, swoimi porannymi promieniami delikatnie oświetlając znajdującą się w salonie postać białowłosego chłopaka. Był wczesny ranek. Shin'ichi czytał jakąś kolejną pozbawioną ilustracji książkę, wygodnie przy tym półleżąc na jasnej sofie. Ostatnio dość często sięgał po jakąkolwiek lekturę, byle tylko odciągnąć swój umysł od niegdyś ukochanej przez niego ciszy, która teraz okropnie go męczyła. W domu zaczęło się robić dla niego za spokojnie i pusto, jakby czegoś albo raczej kogoś w nim brakowało.

Szybkim krokiem przemierzała uliczki miasta, nie przejmując się nawet tym, że zdążyła już potrącić parę przypadkowych osób, które bez pomocy innych zapewne już wylądowałyby na ziemi. Gdyby nie zbyt duży kaptur zasłaniający większą część bladej twarzy wampirzycy, na jej ustach dałoby się ujrzeć szatański półuśmieszek, który zwiastował nic innego jak kolejny, możliwe, że i nawet głupi i nie do końca przemyślany pomysł Avriel, jakim oczywiście miała zamiar podzielić się z Shin'ichim. Była pewna w stu procentach, że wampir przebywał w swojej samotni albo siedząc i patrząc się w okno, albo grając na pianinie, albo czytając. Dlaczego by więc nie złożyć mu niespodziewanej wizyty?
Bez używania klamek, czy innych mechanizmów służących do otwierania drzwi, wparowała do mieszkania białowłosego wampira metodą "z buta wjeżdżam bo mam glany" i już na wejściu raczyła oświecić Shin'ichiego swoją "błyskotliwością".
- Shin'ichi! Wiesz, jaki mamy dziś dzień?

Wampir nie wydawał się być ani trochę zaskoczony jej nagłym pojawieniem się. Można by było nawet rzec, że jej się spodziewa. Nie spojrzał nawet w jej kierunku, nie przerywając ani na chwilę czytania książki. Wydawało się, że jej obecność go obecnie nie wzruszyła, jednak w środku poczuł miłe ciepło, kiedy do jego uszu dobiegł jej głos, a do płuc dostał się jej piękny zapach.
- Uhm... Sobotę? - odpowiedział spokojnym głosem, z tak samo opanowaną twarzą, która nie zdradzała najmniejszej emocji.

Stanęła na chwilę w miejscu, z widocznie wymalowanym skupieniem na twarzy zastanawiając się, czy aby na pewno jest dzisiaj szósty dzień tygodnia, gdzie zazwyczaj siedziała cały dzień w domu.
- W sumie to nie wiem - wzruszyła po chwili ramionami. - Tak czy siak mamy dzisiaj czternasty luty, a to oznacza, że... Będziemy piec ciasteczka! Cieszysz się, cieszysz? - uśmiechnęła się szeroko jak dziecko, które właśnie się dowiedziało, że wygrało wszystkie zabawki świata. Pamiętała jak kiedyś powtarzała sobie, że nauczy piec Shin'ichiego ciasteczka, czy on tego będzie chciał, czy też nie. Ten dzień własnie nadszedł. Bo który inny byłby lepszy od walentynek?

- Ciasteczka?
Siedemnastolatek postanowił w końcu oderwać się od lektury i obdarzyć brunetkę spojrzeniem swoich zielono-niebieskich oczu. Na jego twarzy przez kilka chwil wyraźnie można było odnaleźć zdziwienie zmieszane z powątpiewaniem.
- Już ci mówiłem coś na ten temat. - odburknął znów uciekając wzrokiem do pełnych czarnych liter stron.

Przewróciła bezradnie oczami, siadając na kolanach przed białowłosym.
- Nie słyszałam - skłamała, chcąc jedynie trochę się podroczyć i podokuczać wampirowi ot tak na dzień dobry. - Poza tym mogę podać z pięćdziesiąt argumentów dlaczego powinieneś się zgodzić - skrzyżowała ręce na piersi i jednym chuchnięciem zdmuchnęła niesforny kosmyk włosów z twarzy, uważnie przyglądając się Shin'ichiemu.

Uśmiechnęła się pod nosem, opierając łokcie na kolanach chłopaka i obdarowując go swoim spojrzeniem mówiącym samym za siebie.
- Po pierwsze proszę pana, jeśli nie pójdzie pan piec ze mną ciasteczek to tutaj w tej chwili składam uroczystą przysięgę, że wyjdę i już nigdy więcej do ciebie nie przyjdę - powiedziała, po czym uśmiechnęła się niewinnie.

Shin'ichi drgnął lekko słysząc jej słowa. Trawiła idealnie w czuły punkt. Nie sądził, że mówiła poważnie, jednak to wciąż bolało. Avriel na pewno nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Nie zrobiłaby mu tego. A co jeżeli jednak mówiła prawdę?
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? - powiedział starając się wyglądać na opanowanego, jednak głos wyraźnie mu lekko zadrżał.

Wyprostowała się siedząc po turecku przed Shin'ichim i obdarowała go pełnym powagi spojrzeniem, samej udając się ją zachować.
- A czy wyglądam na kogoś, kto sobie w tej chwili żartuje? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, nadal nie spuszczając wzroku z chłopaka. Chciała, aby choć raz pomyślał sobie, że mówi prawdę, choć w rzeczywistości kłamała. Zapewne gdyby nadal nie zgadzał się na pomoc w kuchni gnębiła by go tak długo, aż w końcu musiałby sprostać zadaniu upieczenia ciasteczek. Chociaż sądziła, że po tym argumencie uda jej się go namówić.

I miała rację. Widząc jej poważny wyraz twarzy, chłopak przestał racjonalnie myśleć. Bał się. Naprawdę się przestraszył, że mogłaby go zostawić, a przecież po tym wszystkim co razem przeszli, nie chciał jej stracić po raz kolejny.
- Eeee.... To co mówiłaś o tych ciasteczkach Avriel? - zapytał, gwałtownie podrywając się z kanapy i szybkim krokiem zmierzając w stronę kuchni, o mało co jej przy tym nie tratując - No chodź szybko. Co się tak guzdrzesz?

Cudem zdusiła w sobie śmiech, śledząc wzrokiem postać Shin'ichiego, który podrywając się gwałtownie z miejsca zmusił ją tym samym do skulenia się na kanapie tylko po to, aby nie zostać przez niego stratowaną. Tym razem trafiła w sedno, udając jej się przekonać wampira do tajnych eksperymentów w kuchni przy walentynkowych ciasteczkach i musiała przyznać, że była z tego zadowolona.
- Idę, idę - wymruczała ze śmiechem pod nosem, dopadając chłopaka i kierując się wraz z nim do kuchni.

Kuchnia wyglądała dużo lepiej, odkąd Avriel ostatni raz ją widziała. Co prawda wciąż nie przypominała swojego pierwotnego wyglądu sprzed małego remontu, który urządził w niej właściciel domu. Shin'ichi jednak musiał sporo się napracować, aby uporządkować to po bojowników, co wampirzyca powinna docenić. No chyba, że piekarnik nie będzie działał lub co gorsza, wyleci w powietrze rozrzuconych ich wypieki po całej wyspie. - Eto... To co mam robić? - zapytał białowłosy, patrząc na nią nieco zdezorientowanym wzrokiem.

Kuchnia wyglądała dużo lepiej, odkąd Avriel ostatni raz ją widziała. Co prawda wciąż nie przypominała swojego pierwotnego wyglądu sprzed małego remontu, który urządził w niej właściciel domu. Shin'ichi jednak musiał sporo się napracować, aby uporządkować to po bojowników, co wampirzyca powinna docenić. No chyba, że piekarnik nie będzie działał lub co gorsza, wyleci w powietrze rozrzuconych ich wypieki po całej wyspie. - Eto... To co mam robić? - zapytał białowłosy, patrząc na nią nieco zdezorientowanym wzrokiem.

- Daj mi dwie minuty - odparła tylko, na sam początek zajmując się poszukiwaniem rzeczy potrzebnych do upieczenia ciastek. Co prawda niektóre składniki ona sama przyniosła przewidując, że wampir po prostu nie będzię ich posiadał. Na tę chwilę musiał jednak wybaczyć jej to, że grzebała po jego szafkach jakby mieszkała tutaj od dawien dawna. Cóż, siła wyższa.
- Ładnie posprzątałeś - wtrąciła po chwili i uśmiechnęła się, po czym stanęła na palcach przeszukując półkę wiszącą na ścianie. Przypominając sobie wcześniejszy stan kuchni musiała wyobrazić sobie ile czasu wampir spędził tutaj przywołując pomieszczenie do porządku.
- Okej, mamy wszystko - zlustrowała wzrokiem składniki, na pierwszy ogień do rozpakowania wybierając mąkę. Oczywiście nie mogła powstrzymać się przed zrobieniem czegoś głupiego i po chwili troche białego pyłu wylądowało na nosie i policzku Shin'ichiego.

Wampir stanął w kącie kuchni z rękami w kieszeniach. W milczeniu obserwował każdy, najmniejszy ruch Avriel i to jak bezkarnie penetrowała jego szafki w poszukiwaniu składników. Normalnie miałby coś przeciwko temu, nienawidził, jak ktoś grzebie w jego rzeczach, ale biorąc pod uwagę okoliczności i że to była Avriel, mógł przymknąć na to oko. - W końcu chciałaś piec ze mną ciasteczka, a do tego potrzebna jest choć na wpół sprawna kuchnia. - mruknął cicho pod nosem, odwracając głowę gdzieś w tył, aby jak najmniej usłyszała z jego wypowiedzi. Szybko się jednak zreflektował i podszedł do niej bliżej, słysząc, że zebrała już wszystkie składniki. Niemal od razu tego pożałował. - Uhm... Mogłabyś trochę uważać? - warknął na nią, ścierają mąkę z twarzy - Pieczemy ciastka, czy moją twarz w końcu?

- Chyba wolałbyś ciastka, prawda? - uśmiechnęła się pod nosem, powstrzymując przed kolejnym atakiem mąki na chłopaka obiecując sobie, że potem przypadkowo zapomni schować ten biały pył do szafki. W końcu skoro jest życiową niezdarą to dlaczego i również nie może cierpieć na zaniki pamięci?
Wampirzyca kończąc swoje wygłupy postanowiła w końcu zająć się robieniem ciasta na ciasteczka. Shin'ichi musiał w tym czasie chwilę poczekać, gdyż dla niego miała specjalne zadanie do wykonania. Gdy więc część ciasta była gotowa otrzepała ręce i zwróciła się do chłopaka:
- To jak, powycinasz kształty? W końcu ciastka muszą mieć jakieś kształty, nawet dziwne i nigdy nie istniejące.

Chłopak początkowo nie do końca wiedział czego tak właściwie Avriel od niego oczekuje. Nigdy wcześniej nie robił ciastek, a nawet jeżeli robił, to było to bardzo dawno i nie pamięta niczego z tamtego wydarzenia. Mimo to chciał być w jakiś sposób pomocny i chociaż troszkę przyczynić się do upieczeniu słodkości. Nie zależało mu zbytnio na zjedzeniu ich, ale miał nadzieję, że uszczęśliwi tym brunetkę. - Uhm... No dobra. - mruknął, po czym wziął z szuflady pierwszy lepszy nóż i zaczął nim rysować koślawe kółeczka na cieście, gdyż to właśnie z tym kształtem kojarzyły mu się ciasteczka - Chyba jednak nie umiem robić ciastek. - powiedział po zrobieniu trzeciej figury, która była wszystkim tylko nie kołem.

Dziewczyna przewróciła teatralnie oczami, po czym kolejny raz biorąc w dłoń nieco mąki przyozdobiła nią twarz Shin'ichiego.
- Dobrze ci wychodzą. To będą artystyczne ciasteczka - skrzyżowała ręce na piersi. - nie narzekaj bo kolejny raz mąka wyląduje na twojej twarzy - uśmiechnęła się niewinnie, biorąc za robienie czekoladowej polewy. Jej szósty zmysł dyskretnie podpowiadał, że tego dnia mąka nie zostanie użyta wyłącznie na wypieki.

- Dosyć! - warknął wampir z całej siły wbijać nóż w blat. Był naprawdę zły, a jego wykrzywiona ze wściekłości twarz raczej nie zachęcała do wydawania się z nim w jakiekolwiek dyskusje. Co tu dużo mówić, Shin'ichi był idealnym przykładem niepohamowanego perfekcjonisty. Nienawidził kiedy coś mu nie wychodziło, a wycinanie ładnych kształtów z ciasta na pewno nie było jego mocną stroną. Do tego doszedł kolejny zamach Avriel na twarz wampiry, przy pomocy mąki, który przechylił szalę i uruchomił tyka jąć bombę. - Chyba coś mówiłem na temat tej mąki, tak? - dodał, zanurzając dłoń w torbie z mąką i rzucając garści jej zawartości prosto w twarz Avriel. - Wciąż takie zabawne?

Zupełnie nie spodziewając się takiego obrotu spraw odwróciła się w stronę chłopaka z zamiarem odezwania się akurat w tym niefortunnym momencie, w którym on postanowił zamienić ich rolami i tym razem przyozdobić twarz dziewczyny mąką.
Avriel odsunęła się nieumyślnie pół kroku w tył, przez krótką chwilę stojąc w bezruchu z kamienną twarzą nie wyrażająca nic, aż w końcu...
APSIK!
Dziewczyna chcąc nie chcąc kichnęła parę razy, sama nie pomagając w tym sobie, gdyż nie mogąc się powstrzymać - zaczęła śmiać.
- Tak! - odparła po chwili i w odwecie ponownie zamachnęła się mąką na chłopaka.

Zamiast wybuchnąć kolejnym wrzątkiem lub przystąpić do kont kontrataku, wampir tylko westchnął cicho, strzelając z twarzy większość mąki. - Dobrze, ale ja tego nie będę sprzątał. - odparł spokojnym głosem, po czym najzwyczajniej w świecie wysyłał całą zawartość torebki na głowę dziewczyny - Uznaj moje zwycięstwo, albo to ciebie władzę do piekarnika, skoro już tak bardzo przypominasz ciasto.

Jej mina przypominała teraz minę zbitego psa, który zamiast na obiad dostać coś dobrego - dostał nic. Chociaż była to tylko przykrywka, bo w duchu wciąż chciało jej się śmiać. W tym wypadku jednak ona sama w kwestii jej wyglądu jako ciasto musiała przyznać mu rację. Mąka osiadła prawie, że wszędzie i praktycznie zlewała się z bladym odcieniem skóry wampirzycy, zdobiąc niektóre części ubrania i zmieniając kolor włosów na biały.
- Ale skoro wsadzisz mnie do piekarnika i się upiekę to jak będę do ciebie przychodzić? - przekrzywiła lekko głowę w bok, przyglądając się wampirowi.

- No... - zaczął, ale zaraz potem przerwał, zamykając usta zanim jeszcze porządnie je otworzył. Na jego twarzy pojawiła się konsternacja i spore zamydlenie, kiedy biegając wzrokiem po kuchni szukał dobrej riposty na jej zaczepki - Ty mała gnido... - zaczął, przybierają bardziej żartobliwie niż poważny ton - Robisz to specjalnie. Fajnie się bawisz, tak się nade mną znęcając?

Próbowała zachować poważny wyraz twarzy, jednak spoglądając wciąż na niego nie mogła w tym dotrwać i już po chwili jej usta samoistnie wykrzywił uśmiech.
- Ja się wcale nie znęcam - uniosła ręce w poddańczym geście, strącając przy tym makę z ramion. I również kolejny raz kłamiąc. Niczym małemu dziecku dużo radości sprawiało dokuczanie wampirowi i przekomarzanie się z nim. - Jakże był śmiała się znęcać - dodała po chwili zmuszając w sobie powagę co marnie jej wychodziło.

- Lepiej skończmy juz te głupie ciastka. - mruknął naburmuszony, starając się zmienić temat - Ale ja już więcej nie wycinam. Tobie na pewno lepiej to pójdzie. - dodał wyciągając nóż z i tak już dość mocno zniszczonego blatu i podając narzędzie Avriel - Chociaż będą mieć te twoje ciastka jakiś kształt. Nie to co moje... Co do tak właściwie jest? - zapytał sam siebie podnosząc jedno ze swoich dzieł - Ni to figura, ni zwierzę, ni nic.

Pokręciła tylko z politowaniem głową i odebrała od chłopaka wręczany nóż, obracając go przez chwilę w dłoni i w zamyśleniu spoglądając się na ciasto zachodząc w głowę, jakie kształty mogłaby wyciąć. W końcu jednak zdecydowała się powycinać parę zwierzaków, kwiatki, serduszka i gwiazdki. Jeśli chodziło o te rzeczy to nigdy nie była zbyt kreatywną osobą i zazwyczaj wybierała najprostsze rozwiązania.
- I gotowe - skwitowała w końcu.

Wampir spojrzał z ciekawością na stworzone przez Avriel cuda, niektóre z nich biorąc nawet do ręki i uważniej się im przyglądając. - Powiedziałbym, że aż zżera mnie zazdrość, gdy patrzę na twoje dzieła - zaczął, układając jeszcze surowe ciastka na blachę - ale dałbym ci tym samym zbyt dużą satysfakcję ponownego zgnębienia mnie, więc postanowiłem milczeć i nie wypowiadać się na ten temat - dodał, wkładając obładowane bo brzegi blachy do rozgrzanego piekarnika.

Uśmiechnęła się lekko pod nosem, postanawiając pomóc Shin'ichiemu w układaniu ciasteczek na blasze, która po chwili zniknęła w rozgrzanym piekarniku.
- Czyli przydało się to rzucanie nożem - powiedziała ni to do siebie, ni to do niego, kiwając w chwilowym zamyśleniu głową. Strzepała z siebie kolejną porcje białego pyłu i spojrzała na zegarek chcąc wykalkulować ile czasu mają się piec.
- Góra dwadzieścia minut i będą gotowe - oznajmiła po chwili, chowając resztę niepotrzebnych już składników.

- Aha... - mruknął pod nosem mało zainteresowany tym co mówi. Całą swoją uwagę skupił na niewielkim kawałku ciastka, a właściwie jego resztkami, z których nie dało się już nic zrobić, a które poza tym i tak nie zmieściły by się już w piekarniku. Chłopak, jak małe dziecko z plasteliny, lepiej z masy bliżej nieokreślone kształty, po czym jednym ruchem ręki, rozwala je zaciśniętą pięścią. - Co ty robisz? - zapytała po chwili zaciekawiona jego zachowaniem Avriel, która zdążyła uporać się już ze sprzątaniem. - Co to wychodzi mi najlepiej. Znęcam się i niszczę.

Przez nieokreślony czas - można by rzec dłuższą chwilę - stała w miejscu oparta o ścianę i spoglądała się z nieodgadnionym wyrazem twarzy to na chłopaka, to na kawałek ciasta teraz wyglądający już na stan agonalny.
- Nie prawda - odparła pewnie, podchodząc bliżej i siadając na blacie. - To lubi robić ten drugi Shin'ichi - wzięła do ręki kawałek ciasta które wcześniej torturował wampir i sama zaczęła się nim bawić, tworząc różne kształty i figurki. - Ten pierwszy pięknie gra. A ja nie znam osoby, która robiłaby to lepiej. Więc jest rzecz, która wychodzi mu najlepiej.

Białowłosy parsknął krótkim śmiechem bardziej przypominającym westchnienie. Spojrzał na pochłoniętą lepieniem brunetkę spod przysługuje grzywki i uśmiechnął się lekko. - Dwóch Shin'ichich mówisz. To chyba o jednego za dużo, nie sądzisz? - powiedział bawiąc się nożem, który nie wiadomo jak i kiedy znalazł się w jego dłoni - Zabijmy jednego z nich. - dodał, znów zatapialne ostrze w drewnianej powierzchni blatu.

Odłożyła kulkę ciasta na bok i tak stwierdzając, że ta zabawa do niczego nie prowadzi, a sama natomiast przeniosła wzrok na Shin'ichiego, przyglądając mu się przez chwilę w zamyśleniu.
- Fakt - skwitowała w końcu. - Moim zdaniem uśmierciłabym tego drugiego Shin'ichiego. Ten pierwszy uszedłby z życiem - ujęła w dłoń rękojeść noża i wyjęła go z i tak już pokaranego i cierpiącego blatu.

- Problem w tym, że ten drugi się tak łatwo nie da. Gdybym miał się zakładać to postawiłbym na niego. W końcu ten pierwszy już raz stracił życie. - powiedział z dziwnym, nieco przerażającym uśmiechem na twarzy.

Ponownie spojrzała się na niego kątem oka, na tę chwilę nie mogąc zrozumieć słów, które usłyszała. Milczała chyba najdłużej z całego dzisiejszego dnia, chcąc znaleźć na to wszystko dobrą odpowiedź, lecz z marnym skutkiem. To wszystko utwierdziło ją tylko w przekonaniu, że lepiej będzie jeśli wciąż zachowa słowa dla siebie.
     Z całej sytuacji wybawił ją co śmieszne piekarnik, który swoim pikaniem oznajmił, że ciastka są gotowe. Dziewczyna zeskoczyła więc z blatu z zamiarem wyjęcia wypieków.

Nie zdążyła jednak tego zrobić. Shin'ichi uprzedził ją w tym, łapiąc ją za rękę i odciągnąć na bok, mówiąc coś w stylu 'Ja to zrobię'. Szybkim krokiem podszedł do piekarnika i otworzywszy go, gołymi dłońmi wyjął rozżarzoną blachę z gorącymi wypiekami. Zdecydowanie nie przemyślał tego co robi. Jeszcze zanim jego wyczulony węch poczuł przyjemny zapach świeżych ciasteczek, jego ręce przeszył niewyobrażalne ból, który odczuł w całym ciele. Już miał krzyknąć i rzucić wszystko, kiedy przypomniał sobie o obecności Avriel. - Cholera. - zaklął tak cicho, że nawet on sam ledwo to usłyszał. Wampir zacisnął mocno zęby i z kamienną twarzą niewyrażającą żadnych emocji szybko odłożył blachę na stół i schował rękę do kieszeni, chcąc ukryć swój debilizm przed Avriel.

"Ałć.."
Tylko tyle zdążyło przejść jej przez głowę, zanim jeszcze Shin'ichi dotknął gorącej blachy z ciastkami.
- W porządku, tak? - spytała niepewnie, podchodząc bliżej i zaglądając mu przez ramię. Rozumiała, że miał swoją wampirzą dumę i nie przyznałby się przed nią o swojej małej pomyłce, jednak nie zmienia to faktu, że blacha była cholernie gorąca, a on chyba nie chciał stracić palców, bądź ręki.

- Tak. Czemu miałoby być inaczej? - odparł starając się zachować spokój jednak jest to dość trudne, kiedy całe Twoje ciało aż trzęsie się i krzyczy z bólu - Ciasteczko? - zapytał, patrząc na smakowicie wyglądające słodkości, tym samym próbując odwrócić uwagę wampirzycy od niego - Ty pierwsza, w końcu to ty się przy nich najwięcej na pracowała. Ja ci tylko przeszkadzałem. - Wampir trącił zachęcająco Avriel łokciem, samemu powoli i w miarę niezauważenie wycofują się do łazienki. Jeżeli coś zaraz nie zrobi z tymi dłońmi, to chyba zemdleje z bólu.

Zerknęła niepewnie w stronę Shin'ichiego zmartwiona, jednak postanowiła względnie zamilczeć i jedynie udawać, że wcale nie zauważyła zmiany w jego zachowaniu. Pomyślała sobie, że jeśli ręce jeszcze mu nie odpadną i sam o to zadba - będzię w miarę w porządku. Lecz jeśli będzię zamiast lepiej gorzej - chcąc nie chcąc wampir niestety zmuszony będzię schować dumę na bok.

Kiedy tyko udało mu się wyjść z kuchni i jako tako zniknąć z oczu Avriel, pędem pobiegł do łazienki, gdzie w końcu wyjął dłonie z kieszeni. A właściwie to coś co kiedyś było jego dłońmi, bo teraz wyglądało jak kupa czerwonego mięsa z mnóstwem krwi i oddając całymi płytami, skórą. - No to właśnie zabiłem pierwszego Shin'ichichego. - załkał, próbując łokciem odkręcić kurek z zimną wodą.

Wampirzyca chcąc się czymś zająć podczas nieobecności Shin'ichiego zaczęła dekorować ciastka, które zdążyły już nieco wystygnąć i nadawały się do zjedzenia bez obawy, że poparzą jak żywy ogień. Oblała każde z kolei czekoladową polewą na którą posypała kolorowe cukierki. Stwierdzając, że jest okej i nic więcej nie musi dodawać postanowiła dowiedzieć się czy wampir wciąż żyje, albo raczej czy jego dłonie wciąż żyją.
- Shin'ichi? W porządku? - krzyknęła z korytarza.

- W najlepszym. Nie przeszkadzał sobie, Aviś. - odkrzyknął zdecydowanie zbyt miłym jak na niego głosem, co mogło już zapalić czerwoną lampkę w głowie brunetki. - W jakim porządku. Co ja plotę? Przecież ja nie czuje palców. - powiedział sam do siebie, przez cały czas trzymając ręce pod bieżącą wodą - No już. Gojcie się głupie łapy. Ten idiota jeszcze was potrzebuję.

Zamrugała kilkakrotnie, wciąż stojąc w miejscu ze zdezorientowaną miną kogoś z życiowym lagiem, właśnie reflektując się, że.. Tak, jednak coś jest nie tak. Wampir jak na siebie był zdecydowanie zbyt miły, bo w końcu dlaczego teraz nagle miałby używać słodkich zdrobnień, zmieniając diametralnie ton głosu.
Westchnęła cicho pod nosem, biorąc ze sobą swoją magiczną torbę i wędrując w strone łazienki w drzwi której po chwili zapukała.

Natychmiast zesztywniał słysząc pukanie do drzwi. Na końcu języka miał tysiące wyjaśnień i słów, którymi mógłby ją zniechęcić do wejścia do środka, najlepiej przekonując do opuszczenia jego domu. Zamiast jednak cokolwiek mówić, z ciężkim sercem zakręcie wodę i chowając ręce w ręcznik, otworzył jej drzwi. - O co chodzi? - zapytał, delikatnie udając, że wyciera ręce.

Stała oparta o ścianę, przeszywając Shin'ichiego prawie, że laserowym wzrokiem. Czuła, że po dobroci tego nie załatwi, jednak wolała spróbować. Najwyżej tą jego cholerną wampirzą dume sama chcąc nie chcąc wykopie za drzwi.
- Pokaż łapki - powiedziała po chwili, nadal nie ruszając się z miejsca i spoglądając na wampira.

- Avriel, o co ci chodzi? Przestań się wysłuchać. Wracaj do kuchni, zaraz do ciebie przyjdę. - odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Ty się nie wygłupiaj, tylko pokaż - westchnęła ciężko, wciąż nie odpuszczając. - Jeśli odpadną ci ręce jak zjesz ciastka? Hm? - nadal wierciła temat, zastanawiając się czy miałaby jakiekolwiek szansę jeśli chciałaby zrobić to siłą... Nie, zero szans.

- To nakarmisz mnie jak małe dziecko. - odparł nieco mniej spokojnie, chcąc się jej jakoś odgryźć, jednak taki milczeć jak on marnie włada językiem, a już na pewno nieporównywalnie do mistrzyni - Poza tym nie odpadna. Nic mi nie jest. Wszystko jest w porządku.

- Wedle życzenia, ale chyba nie muszę mówić jakie są skutki poparzeń? Zależy jeszcze jaki to stopień poparzenia. Ale w gruncie rzeczy odchodzi skóra, traci się czucie, a w skrajnych przypadkach trzeba nawet - tutaj gestem jedną dłoń przypodobniła do noża odcinając drugą. - Ale skoro wszystko w porzadku to choć - wyciągnęła w jego kierunku swoją dłoń, tym samym zapraszając do kuchni.

- Uhm... Chyba nie do końca, bo dwa z wymienionych przez ciebie skutków juz doznałem. - powiedział ze spuszczając głową i wzrokiem wbitym w podłogę. Powoli, ostrożnie zaczął nieśmiało wyciągać jedną dłoń spod białego ręcznika, na którym zostały wyraźnie plamy krwi - Chyba zabiłem twojego Shin'ichiego.

- Zobaczymy, może jestem czarownicą i potrafię wskrzeszać - wzruszyła ramionami, wyciagając z torby długie zielone i lekko chropowate liście. I wlasnie to było jedynym plusem przesiadywania w bibliotece Olivera, gdy w skrajnej nudzie i agonii czytała losowe książki jakie podwinęły jej się w ręce. Teraz cieszyła się, że przeczytała akurat tą o leczniczych roślinach. Przydaje się, gdy większość życia spędziło się w lesie.
- Zaboli - ostrzegła, przykładając roślinę do rany najdelikatniej jak potrafiła - co nie było łatwe - po czym obandażowała. Miała nadzieję, że książeczka nie kłamała i to pomoże dłonią wampira szybciej wrócić do życia... Bo dobrze na pewno nie wyglądały...

- Już bardziej boleć chyba nie MOOOOOOOOOOŻE...! - jęknął niemal cudem powstrzymując się przed wyrwaniem ręki z jej przyjemnie chłodnych, delikatnych dłoni, które ostrożnie ostrożnie i czule opatrywała jego rany. - Chyba jednak może. - odparł. Ból jednak powoli słabł, aż wampir całkowicie przestał go odczuwać. Mimo wszystko miał dość spore czy to dzięki jakiemuś chwastowi. Nie chodziło o to, że wątplił w umiejętności lekarskie Avriel, tylko miał przeczucie, iż to sama jej obecność wystarczyła mu, aby zapomnieć o bólu. Wykorzystując jej skupienie na dokładnym obandażowywaniu jego palców, wpatrywał się w nią jak w obrazek, zastanawiając się co ona w ogóle tutaj robi, z nim. - Dlaczego musisz być taka wspaniała? Przy tobie czuję się jak potwór eszcze bardziej niż zwykle.

- Kochany "potwór" - mruknęła cicho pod nosem z lekkim uśmiechem na ustach, oraz cichą nadzieją, że wampir nie zdoła tego dosłyszeć, podczas czynności pakowania reszty bandaży, po czym zreflektowawszy się odchrząknęła zmieniając temat: - Chodź spróbować udekorowanych ciasteczek. ZIMNYCH udekorowanych ciasteczek - pokręciła głową, obiecując sobie, że od teraz to ona będzię wyjmować ciastka z piekarnika.

Uśmiechnął się delikatnie słysząc jak go nazwała. Nie skomentował tego, nie chcąc krępować tym Avriel. Lepiej będzie, jeżeli pomyśli, że niczego nie usłyszał. Sam jednak przez ułamek sekundy zapragnął wziąć ją za rękę i ze splecionemi tak ze sobą ich palcami pójść do kuchni. Pomysł był dobry, ale w jego obecnym stanie niewykonywalny. - Wyglądają pysznie. I na pewno jeszcze lepiej smakują. - powiedział kiedy znaleźli się już w kuchni.

- Mam nadzieję, że tak jest. W końcu mi pomagałeś - szturchnęła go zaczepnie w bok, uśmiechając się pod nosem. Sama zaś wzięła dwa ciastka, jedno wkładając sobie do buzi, a drugie podstawiając pod usta chłopaka. W końcu jego ręce nie były na tę chwilę w stanie nic zrobić, a ona wolała, aby bez większych niespodzianek zagoiły się.

- Ta... Raczej ci przeszkadzałem i jeszcze poparciem sobie łapy. Kretyn roku. - mruknął i zabrał ciastko z jej dłoni, co nie ukrywajmy wyglądało naprawdę zabawne, ale było równocześnie dla niego dość krępujące. - Mhmmm... Tho est naphawde... naphawde dobhe - wybelkotał z pełnymi ustami - Dostane jeszcze jedno, Aviś?

Uśmiechnęła się słysząc, że ciastka smakują. Szczerze powiedziawszy wątpiła w to, czy jakikolwiek wyczyn kulinarny jej się kiedyś uda, nie wspominając o ciasteczkach. Nie pamięta jak dawno cokolwiek gotowała. Przeważnie polowała, bądź coś kradła, jednak to było kiedyś. Teraz okrada tylko Olivera i tylko herbatniki, ale one są chyba Atopsji.
Wampirzyca włożyła sobie kolejne ciastko do buzi przytrzymując je zębami, a kolejne znów podstawiła pod nos Shin'ichiego.

Shin'ichi patrzył przez długą chwilę na trzymane przez Avriel ciastko, które swoim wyglądem i zapachem samo prosiło się o zjedzenie. Ale nagle jedzenie pustych kalorii jakoś przestało go interesować. Teraz na oku miał inne słodkości. Było to dość ryzykowne, ale co to dla niego, wampira uzurpatora. Zresztą i tak już raz umarł i wystarczająco się przed nią zblaźnił. Nie mogło być gorzej, jeśli już to tylko lepiej. - Ostatnim razem trochę źle to rozegrałem i potraktowałem cię dość nieładnie. - zaczął, odsuwając od swoich ust dłoń wampirzycy - Ale teraz będzie inaczej. - dodał po czym z wampirzą szybkością przesunął się do brunetki, skradając jej nieco więcej niż tylko ciastko z buzi.

Pamiętała jak to było, chociaż nie pamiętała jak dawno. Wtedy można było uznać to za zwykły przypadek, który powstał z jej winy. Myślała o tym, gdy nie umiała zająć myśli czymś innym, jednak z czasem ten obraz zaczął się oddalać i zamazywać. Aż do teraz.
Jak ostatnia idiotka stała w miejscu, z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w zielono-niebieskie tęczówki chłopaka. Jednak tylko przez chwilę. Nie mogła go odepchnąć, nawet nie umiałaby, więc samoistnie objęła wampira za szyję, chcąc zatrzymać przy sobie jak najdłużej. Gdyby jej serce teraz żyło, z pewnością usłyszałby je każdy.

Było tak przyjemnie i wyjątkowo. Wszystko, cały otaczający świat pochłonęła ciemność, w której stali razem we dwoje, tonąc w swoim pocałunku. Shin'ichi objął Avriel i przesunął blisko do siebie, na tyle ile pozwalały mu opatrunku na dłoniach. W głowie znów usłyszał tysiące krzyków i głosów, każdy będący przeciwko tej chwili, przeciwko niej, przeciwko im dwojga razem. 'Pieprzcie się' - pomyślał i jeszcze mocniej zaczął nabierać ustami na jej. Ze względu, że jako wampiry, czyli istoty formalnie martwe, nie musieli oddychać, ich pocałunek mógłby być wieczny. Trwać nawet i do końca świata. Było jednak coś co wampir musiał koniecznie jej powiedzieć i to najlepiej przed końcem dnia. - Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek, Avriel. - szepnął jej do ucha, kiedy zmusił się do przerwania pocałunku - Czy zechcesz zostaniesz d moją walentynką?

Tej chwili nie umiała opisać jednym słowem. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, byli tylko oni dwoje, sami, a cała reszta przestała mieć znaczenie. Nie spodziewała się nigdy, że jej nie życie na wyspie może tak diametralnie zmienić się. Czy na lepsze? Oj tak.
- Oczywiscie, że zechce - odparła, a na jej twarzy wymalował się kolejny raz uśmiech. I tym razem to ona sama wpiła się w jego usta jak przystało na wampira.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani