Pogadaj z nami :D

piątek, 7 listopada 2014

Dead hearts still beating

Wampir biegł przez las najszybciej jak tylko mógł, a tak własciwie to tak szybko na ile pozwalały mu jego wybrakowane siły. Jego długie, białe niczym śnieg włosy, wpadały mu do niebiesko-zielon​ych oczu. Jednak nie przeszkadzało mu to ani trochę. Wciąż parł przedz siebie, zaczepiając o gałęzie drzew i krzewów, które darły mu jego zawsze tak schludne i idealne ubranie.
Shin'ichi był naprawdę w opłakanym stanie. Od spotkania z Nathaniel'em, ani razu nie polował żywiąc się jednynie na nieświeżej krwi z torebek. Fakt nie pomagał, biorąc pod uwagę jego ostatnie przygody i wszystko to co wydarzyło się od tamtego czasu.
Katsu nie pamiętał kiedy tak źle się czuł. Fizycznie i psychicznie. Kły bolały go jak nigdy, a niepohamowana rządza mordu i palący głód świeżej krwi dawał się mu we znaki.
Jednak wciąż biegł. Nawet nie tyle, aby uchwycić ściganą zwierzynę, tylko uciec od tego wszystkiego. Od przeklętego Nathaniel'a i jego ukochanje wiedźmy. Od tego szczeniaka, Natsu, z którego miał jak na razie więcej problemów niż pożytku. Od natrętnej Lury i wielu innych problemów.
Chciał na chwilę się wyrwać i poczuć, że znów jest wolny. Znów poczuć sie drapieżnikiem.
W końcu skoczył. Złapał młodą sarnę o dość marnej posturze ciała i zatopił kły w jej szyję. Był tak głodny, że nie przeszkadzało mu nawet futro zwierzęcia, które zwykle było dla niego ociążeniem. Z radością pij wypływającą z ssaka posokę.
Wyglądał jak istna bestia. Tak piękne i niepowtarzalne tęczówki, zmieniły barwę na krwistoczerwoną.​ Jego zawsze czyte włosy, o które tak starannie dbał były całe we krwi, a wśród nich zabłąkało sie kilka listków i gałązek. Nikt, kto go zna, nie powiedziałby, że to właśnie on.
- Przecież wciąż powtarzasz mi, jak bardzo mnie kochasz. Jaką to idealną i zgraną parę stanowimy. Otulasz mnie w nocy, gdy jest mi zimno. Pieprzyć to, że jestem wampirem i nie mam krążenia. Zawsze mogę znaleźć w tobie oparcie... Dlaczego więc teraz mnie odrzucasz? - westchnęła ze smutkiem, unosząc ku górze dwie złote iskierki. - Moje kochane... Łóżeczko. Powiedz, dlaczego musiał nadejść dzień, kiedy muszę w końcu posprzątać ten syf? Wiem, że od dawna ze sobą nie sypiamy, tym razem również muszę odmówić - mruknęła zrezygnowana, po czym gwałtownie podniosła się z miękkiego materaca.
Czas wziąć się do pracy - pomyślała i skocznym krokiem zbiegła na dół po schodach. Burza lekko falowanych, kasztanowych włosów opadła jej na ramiona, podróżując następnie we wszystkie cztery strony, gdy wampirzyca wykonywała gwałtowniejsze ruchy. Ubrana tym razem w luźną, czarną tunikę, oraz jaśniejszego koloru spodnie - przemieszczała się po mieszkaniu, oceniając jego stan. Niestety nie wyglądało za dobrze, nawet ona musiała to przyznać. To nie tak, że kochała bałagan i jej największym marzeniem było składowisko śmieci w mieszkaniu... Po prostu większość swojego czasu spędzała poza domem. Chcąc nie chcąc, wzięła się jednak do pracy, nucąc przy tym pod nosem ostatnio podchwyconą piosenkę.
Minęła dłuższa chwila, nim wampirzyca doszła do wniosku, iż sprzątanie zostawi na później. W końcu marnować tak ładną pogodę to grzech wręcz. Dlaczego by więc z tego nie skorzystać i nie postraszyć swoją mordką okolicznych zwierzątek?
Narzuciła na ramiona swój wysłużony już, ciemny płaszcz, po czym wyszła z mieszkania, wcześniej zamykając za sobą drzwi. Podążyła za zapachem zwierzyny, którą udało jej się wywęszyć w krótkim czasie. Mimo, że dopiero co jadła, przyda jej się trochę ruchu i zabawy.
- Tu cię mam - uśmiechnęła się pod nosem, czyhając w najbliższych zaroślach. Już czuła ten wspaniały smak świeżej krwi, spięła mięśnie, wykonała skok i... Znalazła się w wodzie.
Katsu natychmiast oderwał się od swojej ofiary słysząć plusk wody. Znieruchomiał, spinając wszystkie mięśnie i niespokojnie rozglądając się dookoła. Dopiero teraz zwrócił uwagę, gdzie się znajduje.
Siedział na brzegu dośc sporych rozmiarów jeziora. Dobrze znał to miejsce. Bywał tu często, jeszcze kiedy nie posmakował prawdziwego smaku władzy i ludzkiej krwi. Ale było to tak bardzo dawno, jakby w innym życiu.
Jedyny szybko wrócił do swojego śniadania. Ciało sarny jednak okazało się już być opróżnione do ostatniej kropli krwi. Kastu bez żalu odrzucił zwłoki pod jakieś drzewo, aby inne drapieżniki mogły pożywić się resztkami jego posiłku.
Wampir podniósł się z ziemi i zrobił kilka kroków w stronę wody. Spojrzał w taflę jeziora i zobaczył najokropniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widział. Odbicie besti. Jego własne odbicie. Nie przypuszczał nawet, że potrafi doprowadzić się do tak opłakanego stanu. Teraz wyglądał tak jak chciał. Jak prawdziwy drapieżnik, który myśli tylko o morderstwie dla własnych korzyści.
Wzdychając z zażenowania, ściągnął z siebie pozostałości swoich ubrań, pozostając w bieliźnie. Nie przypuszczał, aby jakakolwiek żywa istota się aż tutaj zapuszczała, jednak nie chciał zostać nakryty bez żadnej odzieży. Po chwili wątpliwości, wszedł w końcu do chłodno orzeźwiającej wody i zanurzył się w niej po sam czubek głowy. W końcu zmył z siebie ten brud, nie tylko ten widzialny, ale również i ten nienamacalny.
Szybko wynurzyła się z wody, ociekając litrami h2o. Włosy wcześniej ułożone, ładnie opadające na ramiona, teraz niczym firanka zasłaniały jej całą twarz. Ubranie również nie wyglądało w najlepszym stanie. Przylegało tdo jej ciała, wisząc na dziewczynie niczym na wieszaku.
Uniosła ręce, robiąc w swojej brązowej firance niewielką lukę i chcąc ujrzeć nieco świata przed sobą. Sarna, która miała stać się jej posiłkiem, stała teraz dosłownie parę metrów przed nią. Przyglądała jej się uważnie, co chwilę strzygąc uszami. Nastała jednak chwila w której stwierdziła, ze Avriel po prostu nie jest godnym przeciwnikiem i odskoczyła w krzaki.
-...Naprawdę?...​ - mruknęła, przykładając wymownie dłoń do twarzy.
Shin'ichi siedział po turecku na mulistym dnie stawu. Długo przebywał pod wodą. Lepiej mu się tam jakoś myślało. Wszystko składało się do kupy, a ona sam czuł się odrobinę lepiej. Nie wiedział dlaczego, ale zawsze kochał wodę. Odkąd pojawił się na wyspie coś go do niej ciągnęło. Może były to pozostałości po jego poprzednim życiu.
W końcu wampir wypłynął na powirzchnie. Wcale nie musiał tego robić, gdyż nie potrzebował oddychać. Módłby zostać tam na wieczność, jednak coś mu kazało się wynurzyć. Coś ciągnęło go do siebie jeszcze bardziej niż woda. Coś albo ktoś.
Chłopak zobaczył stojącej między pałkami wodnymi i inną wodną roślinnością niewielką postać. Wyglądała na dziewczynę, a jej zapach poinfromował Jedynego, że nawet jest ona wampirzycą. I to nie pierwszą lepszą, lecz już dobrze mu znaną gadułą.
- Avriel? - zapytał z powątpiewaniem. Dziewczyna wyglądała jak topielica. Gdyby nie jej zapach, wampir nigdy nie poznałby jej w takim stanie.
- He? - wydała z siebie cichy okrzyk zdziwienia, odwracając się gwałtownie w stronę głosu, który wypowiadał jej imię. Na początku miała niemałą trudność w rozpoznaniu osobnika. Po chwili jednak zamrugała kilkakrotnie, jakby nie wierząc, że to właśnie ten wampir.
- Shin'ichi?
Katsu zamrygał kilkakrotnie oczami, nie chcąc uwierzyć w to co widzi. Ile to już minęło, odkąd ta natrętna dziewucha przyczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona podczas ostatniego polowania. Nie wiele, a jednak tak dużo.
Uśmiechnął się do siebie, na wspomnienie ich zakończenia ich ostatniego wspomnienia. Wciąż miał w głowie przerażoną minę brunetki, gdy ta myślała, że chce się na niej pożywić. Głupia i naiwna. Widocznie nie zna jeszcze do końca wampirzych obyczajów. Inaczej wiedziałaby, że dzielenie się krwią między wampirami jest dla ich rasy tym samym, co dla ludzi najlepszy seks.
- Nie wiedziałem, że chwilach wolnych od kradzieży i uprzykrzania mi życia bawisz się w Małą Syrenkę. - powiedział po chwili, przeprływając kilka metrów w jej stronę.
- Małą syrenke? Raczej w potwora z głębin - mruknęła, odrzucając mokre włosy i ulepszając widoczność. Kątem oka zerknęła w stronę, gdzie jeszcze niedawno zniknął jej obiad, po czym westchnęła cicho, zastanawiając o nim zapomnieć.
- A ty? Udoskonalasz umiejętności pływackie?
Uśmiech dawno zniknął z jego twarzy. Pojawił się on tak szybko i tak samo szybko zniknął, tak że Avriel go nawet prawdopodobnie nie zauważyła. Białowłosy prychnął, słysząc jej słowa. On nie musiał już niczego udoskonalaś. Wszystko było idealne.
- Nie. Nie potrzebuję. - odburnknął - Myślałem. Znaczy dopóki mi nie przerwałaś. - dodał i przewrócił teatralnie oczami.
- Czyli po prostu pływasz - skwitowała, wychodząc bliżej brzegu i siadając po turecku na ziemi. Pamiętała dobrze poprzednie spotkanie z białowłosym, które skończyło się tylko jego poszarganymi nerwami. Co ma poradzić, że każdy kto na nią trafi ma takie nieszczęście i musi z nią wytrzymywać? Na sama myśl zachciało jej się śmiać. Zachowała jednak normalny wyraz twarzy i uśmiechnęła się w duchu.
Wampir biegł przez las najszybciej jak tylko mógł, a tak własciwie to tak szybko na ile pozwalały mu jego wybrakowane siły. Jego długie, białe niczym śnieg włosy, wpadały mu do niebiesko-zielon​ych oczu. Jednak nie przeszkadzało mu to ani trochę. Wciąż parł przedz siebie, zaczepiając o gałęzie drzew i krzewów, które darły mu jego zawsze tak schludne i idealne ubranie.
Shin'ichi był naprawdę w opłakanym stanie. Od spotkania z Nathaniel'em, ani razu nie polował żywiąc się jednynie na nieświeżej krwi z torebek. Fakt nie pomagał, biorąc pod uwagę jego ostatnie przygody i wszystko to co wydarzyło się od tamtego czasu.
Katsu nie pamiętał kiedy tak źle się czuł. Fizycznie i psychicznie. Kły bolały go jak nigdy, a niepohamowana rządza mordu i palący głód świeżej krwi dawał się mu we znaki.
Jednak wciąż biegł. Nawet nie tyle, aby uchwycić ściganą zwierzynę, tylko uciec od tego wszystkiego. Od przeklętego Nathaniel'a i jego ukochanje wiedźmy. Od tego szczeniaka, Natsu, z którego miał jak na razie więcej problemów niż pożytku. Od natrętnej Lury i wielu innych problemów.
Chciał na chwilę się wyrwać i poczuć, że znów jest wolny. Znów poczuć sie drapieżnikiem.
W końcu skoczył. Złapał młodą sarnę o dość marnej posturze ciała i zatopił kły w jej szyję. Był tak głodny, że nie przeszkadzało mu nawet futro zwierzęcia, które zwykle było dla niego ociążeniem. Z radością pij wypływającą z ssaka posokę.
Wyglądał jak istna bestia. Tak piękne i niepowtarzalne tęczówki, zmieniły barwę na krwistoczerwoną.​ Jego zawsze czyte włosy, o które tak starannie dbał były całew we krwi, a wśród nich zabłąkało sie kilka listków i gałązek. Nikt, kto go zna, nie powiedziałby, że to właśnie on.
- Przecież wciąż powtarzasz mi, jak bardzo mnie kochasz. Jaką to idealną i zgraną parę stanowimy. Otulasz mnie w nocy, gdy jest mi zimno. Pieprzyć to, że jestem wampirem i nie mam krążenia. Zawsze mogę znaleźć w tobie oparcie... Dlaczego więc teraz mnie odrzucasz? - westchnęła ze smutkiem, unosząc ku górze dwie zło.
Wampir biegł przez las najszybciej jak tylko mógł, a tak własciwie to tak szybko na ile pozwalały mu jego wybrakowane siły. Jego długie, białe niczym śnieg włosy, wpadały mu do niebiesko-zielon​ych oczu. Jednak nie przeszkadzało mu to ani trochę. Wciąż parł przedz siebie, zaczepiając o gałęzie drzew i krzewów, które darły mu jego zawsze tak schludne i idealne ubranie.
Shin'ichi był naprawdę w opłakanym stanie. Od spotkania z Nathaniel'em, ani razu nie polował żywiąc się jednynie na nieświeżej krwi z torebek. Fakt nie pomagał, biorąc pod uwagę jego ostatnie przygody i wszystko to co wydarzyło się od tamtego czasu.
Katsu nie pamiętał kiedy tak źle się czuł. Fizycznie i psychicznie. Kły bolały go jak nigdy, a niepohamowana rządza mordu i palący głód świeżej krwi dawał się mu we znaki.
Jednak wciąż biegł. Nawet nie tyle, aby uchwycić ściganą zwierzynę, tylko uciec od tego wszystkiego. Od przeklętego Nathaniel'a i jego ukochanje wiedźmy. Od tego szczeniaka, Natsu, z którego miał jak na razie więcej problemów niż pożytku. Od natrętnej Lury i wielu innych problemów.
Chciał na chwilę się wyrwać i poczuć, że znów jest wolny. Znów poczuć sie drapieżnikiem.
W końcu skoczył. Złapał młodą sarnę o dość marnej posturze ciała i zatopił kły w jej szyję. Był tak głodny, że nie przeszkadzało mu nawet futro zwierzęcia, które zwykle było dla niego ociążeniem. Z radością pij wypływającą z ssaka posokę.
Wyglądał jak istna bestia. Tak piękne i niepowtarzalne tęczówki, zmieniły barwę na krwistoczerwoną.​ Jego zawsze czyte włosy, o które tak starannie dbał były całew we krwi, a wśród nich zabłąkało sie kilka listków i gałązek. Nikt, kto go zna, nie powiedziałby, że to właśnie on.
musiał nadejść dzień, kiedy muszę w końcu posprzątać ten syf? Wiem, że od dawna ze sobą nie sypiamy, tym razem również muszę odmówić - mruknęła zrezygnowana, po czym gwałtownie podniosła się z miękkiego materaca.
Czas wziąć się do pracy - pomyślała i skocznym krokiem zbiegła na dół po schodach. Burza lekko falowanych, kasztanowych włosów opadła jej na ramiona, podróżując następnie we wszystkie cztery strony, gdy wampirzyca wykonywała gwałtowniejsze ruchy. Ubrana tym razem w luźną, czarną tunikę, oraz jaśniejszego koloru spodnie - przemieszczała się po mieszkaniu, oceniając jego stan. Niestety nie wyglądało za dobrze, nawet ona musiała to przyznać. To nie tak, że kochała bałagan i jej największym marzeniem było składowisko śmieci w mieszkaniu... Po prostu większość swojego czasu spędzała poza domem. Chcąc nie chcąc, wzięła się jednak do pracy, nucąc przy tym pod nosem ostatnio podchwyconą piosenkę.
Minęła dłuższa chwila, nim wampirzyca doszła do wniosku, iż sprzątanie zostawi na później. W końcu marnować tak ładną pogodę to grzech wręcz. Dlaczego by więc z tego nie skorzystać i nie postraszyć swoją mordką okolicznych zwierzątek?
Narzuciła na ramiona swój wysłużony już, ciemny płaszcz, po czym wyszła z mieszkania, wcześniej zamykając za sobą drzwi. Podążyła za zapachem zwierzyny, którą udało jej się wywęszyć w krótkim czasie. Mimo, że dopiero co jadła, przyda jej się trochę ruchu i zabawy.
- Tu cię mam - uśmiechnęła się pod nosem, czyhając w najbliższych zaroślach. Już czuła ten wspaniały smak świeżej krwi, spięła mięśnie, wykonała skok i... Znalazła się w wodzie. 19 wrz, 20:27
Katsu natychmiast oderwał się od swojej ofiary słysząć plusk wody. Znieruchomiał, spinając wszystkie mięśnie i niespokojnie rozglądając się dookoła. Dopiero teraz zwrócił uwagę, gdzie się znajduje.
Siedział na brzegu dośc sporych rozmiarów jeziora. Dobrze znał to miejsce. Bywał tu często, jeszcze kiedy nie posmakował prawdziwego smaku władzy i ludzkiej krwi. Ale było to tak bardzo dawno, jakby w innym życiu.
Jedyny szybko wrócił do swojego śniadania. Ciało sarny jednak okazało się już być opróżnione do ostatniej kropli krwi. Kastu bez żalu odrzucił zwłoki pod jakieś drzewo, aby inne drapieżniki mogły pożywić się resztkami jego posiłku.
Wampir podniósł się z ziemi i zrobił kilka kroków w stronę wody. Spojrzał w taflę jeziora i zobaczył najokropniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widział. Odbicie besti. Jego własne odbicie. Nie przypuszczał nawet, że potrafi doprowadzić się do tak opłakanego stanu. Teraz wyglądał tak jak chciał. Jak prawdziwy drapieżnik, który myśli tylko o morderstwie dla własnych korzyści.
Wzdychając z zażenowania, ściągnął z siebie pozostałości swoich ubrań, pozostając w bieliźnie. Nie przypuszczał, aby jakakolwiek żywa istota się aż tutaj zapuszczała, jednak nie chciał zostać nakryty bez żadnej odzieży. Po chwili wątpliwości, wszedł w końcu do chłodno orzeźwiającej wody i zanurzył się w niej po sam czubek głowy. W końcu zmył z siebie ten brud, nie tylko ten widzialny, ale również i ten nienamacalny.
Szybko wynurzyła się z wody, ociekając litrami h2o. Włosy wcześniej ułożone, ładnie opadające na ramiona, teraz niczym firanka zasłaniały jej całą twarz. Ubranie również nie wyglądało w najlepszym stanie. Przylegało tdo jej ciała, wisząc na dziewczynie niczym na wieszaku.
Uniosła ręce, robiąc w swojej brązowej firance niewielką lukę i chcąc ujrzeć nieco świata przed sobą. Sarna, która miała stać się jej posiłkiem, stała teraz dosłownie parę metrów przed nią. Przyglądała jej się uważnie, co chwilę strzygąc uszami. Nastała jednak chwila w której stwierdziła, ze Avriel po prostu nie jest godnym przeciwnikiem i odskoczyła w krzaki.
-...Naprawdę?...​ - mruknęła, przykładając wymownie dłoń do twarzy.
Shin'ichi siedział po turecku na mulistym dnie stawu. Długo przebywał pod wodą. Lepiej mu się tam jakoś myślało. Wszystko składało się do kupy, a ona sam czuł się odrobinę lepiej. Nie wiedział dlaczego, ale zawsze kochał wodę. Odkąd pojawił się na wyspie coś go do niej ciągnęło. Może były to pozostałości po jego poprzednim życiu.
W końcu wampir wypłynął na powirzchnie. Wcale nie musiał tego robić, gdyż nie potrzebował oddychać. Módłby zostać tam na wieczność, jednak coś mu kazało się wynurzyć. Coś ciągnęło go do siebie jeszcze bardziej niż woda. Coś albo ktoś.
Chłopak zobaczył stojącej między pałkami wodnymi i inną wodną roślinnością niewielką postać. Wyglądała na dziewczynę, a jej zapach poinfromował Jedynego, że nawet jest ona wampirzycą. I to nie pierwszą lepszą, lecz już dobrze mu znaną gadułą.
- Avriel? - zapytał z powątpiewaniem. Dziewczyna wyglądała jak topielica. Gdyby nie jej zapach, wampir nigdy nie poznałby jej w takim stanie.
- He? - wydała z siebie cichy okrzyk zdziwienia, odwracając się gwałtownie w stronę głosu, który wypowiadał jej imię. Na początku miała niemałą trudność w rozpoznaniu osobnika. Po chwili jednak zamrugała kilkakrotnie, jakby nie wierząc, że to właśnie ten wampir.
- Shin'ichi?
Katsu zamrygał kilkakrotnie oczami, nie chcąc uwierzyć w to co widzi. Ile to już minęło, odkąd ta natrętna dziewucha przyczepiła się do niego jak rzep do psiego ogona podczas ostatniego polowania. Nie wiele, a jednak tak dużo.
Uśmiechnął się do siebie, na wspomnienie ich zakończenia ich ostatniego wspomnienia. Wciąż miał w głowie przerażoną minę brunetki, gdy ta myślała, że chce się na niej pożywić. Głupia i naiwna. Widocznie nie zna jeszcze do końca wampirzych obyczajów. Inaczej wiedziałaby, że dzielenie się krwią między wampirami jest dla ich rasy tym samym, co dla ludzi najlepszy seks.
- Nie wiedziałem, że chwilach wolnych od kradzieży i uprzykrzania mi życia bawisz się w Małą Syrenkę. - powiedział po chwili, przeprływając kilka metrów w jej stronę.
- Małą syrenke? Raczej w potwora z głębin -mruknęła, odrzucając mokre włosy i ulepszając widoczność. Kątem oka zerknęła w stronę, gdzie jeszcze niedawno zniknął jej obiad, po czym westchnęła cicho, zastanawiając o nim zapomnieć.
- A ty? Udoskonalasz umiejętności pływackie?
Uśmiech dawno zniknął z jego twarzy. Pojawił się on tak szybko i tak samo szybko zniknął, tak że Avriel go nawet prawdopodobnie nie zauważyła. Białowłosy prychnął, słysząc jej słowa. On nie musiał już niczego udoskonalaś. Wszystko było idealne.
- Nie. Nie potrzebuję. - odburnknął - Myślałem. Znaczy dopóki mi nie przerwałaś. - dodał i przewrócił teatralnie oczami.
- Czyli po prostu pływasz - skwitowała, wychodząc bliżej brzegu i siadając po turecku na ziemi. Pamiętała dobrze poprzednie spotkanie z białowłosym, które skończyło się tylko jego poszarganymi nerwami. Co ma poradzić, że każdy kto na nią trafi ma takie nieszczęście i musi z nią wytrzymywać? Na sama myśl zachciało jej się śmiać. Zachowała jednak normalny wyraz twarzy i uśmiechnęła się w duchu.
- Nazywaj to jak chcesz. - odpowiedział opryskliwie. Shin'ichi przeczesał ręką, mokre włosy. Nawet nie chciał wiedzieć jak w tej chwili wyglądał. Na pewno nie jak przywódca, którego powinno się bać i darzyć szacunkiem. Zakładał, że wygląda teraz nawet gorzej niż ten, wciąż siedzący w jego domu człowiek, Natsu. Ale z drugiej strony nie powinno go to za bardzo ochodzić, bo niby dlaczego? Przecież to tylko Avriel. Mała złodziejka, która i tak będzie robiła swoje, a którą on i tak powinien ukarać za jej występki. Czemu więc niby zaczęło go to tak nagle martwić? - A ty co tutaj w takim razie robisz? - zapytał głosem, nie przyjmującym odpowiedzi typu "Nie twój interes". W sumie nie wiedział dlaczego w ogóle kontynuuje tą rozmowę, zamiast po prostu ją olać. Wyjść na brzeg, ubrać się i wrócić do miasta. Może wolał już po prostu towarzystwo dziewczyny, niż jego sługi.
- Hmmm... Szczerze to nic - skwitowała krótko, nie przejąwszy się opryskliwą odpowiedzią Shin'ichiego. Wzruszyła tylko lekko ramionami, wygodniej siadając na ziemi. Jak to jednak miała w zwyczaju, przerwa między jej wypowiedzią nie mogła potrwać długo. Mimo swojego "nic" po chwili zaczęła opowiadać co to się u niej działo, dlaczego wygląda właśnie tak, jak wygląda, aby w końcu przejść do narzekań na swoje mokre ubranie i włosy, na tym zakańczając swój monolog.
- Czyli nic ciekawego.
Wampir przez cały jej wywód, nie ruszał się z miejsca. Stał nieruchomo w wodzie, zupełnie jak jakiś słup. Już na początku jego mina nie była zbyt powalająca, a w połowie dostał jakiegoś tiku nerwowego, w postaci drążej prawej powieki i górnej części policzka. To było po prostu dla niego za dużo.
Chłopak nienawidził gadulstwa. Od zawsze był wyznawcą słów "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem" i się do nich stosował. Nigdy nie odzywał się zbyt często, bo prawda jest taka, że nie miał do kogo. Jednak nawet kiedy znalazł sobie rozmówcę, ograniczał się do totalnego minimum i to jeszcze najbardziej pogardliwego i złośliwego jak tylko potrafił. Jak na wampira było to dziwne, ale upodobał sobie ciszę i spokój. Jednym zdaniem, był istnym przeciwieństwem wiecznie rozgadanej i, na ironię, żywej Avriel.
- Przypomnij mi, dlaczego cię jeszcze nie zabiłem? - zapytał, kiedy w końcu dała mu szansę na wypowiedzenie własnego zdania.
Przerwała swoje gadanie, po czym spojrzała się na białowłosego, który wyglądał, jakby za chwilę miał ją zabić własnie tu i teraz.
- Cóż.... Sądząc po twojej minie mogę zgadnywać, że chcesz to właśnie zrobić - uśmiechnęła się jakby nigdy nic. - Ale wiesz, jeśli chcesz, mogę zamilknąć dziś na cały dzień do wieczora. Nie problem, też umiem milczeć. Milczenie to taka forma rozmowy bez słów - powiedziała, po czym zamilkła.
Katsu tylko teatralnie przewrócił oczami, mamrocząc coś do siebie pod nosem. Nie było mowy o tym, żeby jej się to udało. Żadnych szans. Najmniejszych. Nie wytrzymałaby zbyt długo. Prędzej czy później by pękła.
- To nie jest odpowiedź na pytanie. - skwitował, zanurzając się w wodzie po szyję.
Jedyne co zdążyła zauważyć jako ostatnie, to kosmyki włosów chłopaka, który po chwili znów znalazł się w wodzie. Westchnęła cicho, traktując jednak swoje słowa całkiem poważnie. Prędzej czy później i tak pewnie przypomni jej się coś bardzo "ważnego" i znów zabierze głos. Do tej pory ciekawa jednak wyniku - milczała. Zdjęła płaszcz, po czym rozwiesiła go na pobliskiej gałęzi, aby mógł wyschnąć. Ubranie było cienkie, więc samo przewieje. Tak samo, jak włosy, które w tym momencie były już tylko wilgotne.
- A więc... - zaczął wampir, patrząc na nią oczekującym wzrokiem. Avriel jednak nawet nie otworzyła ust.
Czy ona mnie ignoruje? - Przez myśl przemknęło mu to pytanie. Z powątpiewaniem, pytająco uniódł prawą brew, wyglądając przy tym naprawdę komicznie.
- Halo... Ogłuchłaś? Mowę ci odebrało, czy co? - dodał po chwili, wynurzając się i prostując. Wtedy jak za dotknięciem magicznej różdźki, w jego głowie pojawiła się odpowiedź na jego własne pytanie. - No jasne. Naprawdę myślisz, że ci się uda. No błagam. Daj spokój sobie z tym, i tak nie podołasz.
Shin'ichi spokojnie położył się na plecy, bez żadnych trudności unosząc się na wodzie. Czekał, aż dziewczyna się przerwie tą ciszę i w końcu się odezwie. Ona jednak nie zamierzała tak łatwo się poddać. To było straszne, ale zaczęło mu to przeszkadzać. Ten spokój zaczynał go męczyć. Naprawdę chciał, żeby odezwała się chodźby jednym słowem albo przynajmniej zaśmiała się.
Przyglądała się przez chwilę Shin'ichiemu, w duchu śmiejąc się głośno. Na zewnątrz była ostoją spokoju, która nawet ust nie miała zamiaru otwierać. Sama dziwiła się, jak to możliwe, że jeszcze się jej to udaje. Ciekawa, chciała jednak wytrzymać jak najdłużej bez kłapania jęzorem. Uda jej się? Do czasu, w którym nie wybuchnie śmiechem.
Białowłosy nie mógł już tego wytrzymać. Uwielbiał ciszę, wręcz się nią zawsze napawał, ale to było kiedyś. Teraz nagle zaczęła mu ona cholernie przeszkadzać. To było za wiele.
- No dobra no. - zaczął, znów zanurzając się w wodzie po samą szyję - Wygrałaś. Możesz się odezwać. - dodał zrezygnowany, całkowicie uciekając pod taflę jeziora. Gdyby Katsu żył, byłby teraz od stóp do głów szkarłatnoróżowy​ ze wstydu. Nienawidził się w tym momencie. Jak mógł tak szybko wymięknąć? Tak łatwo ulec? I to komu? Nic dla niego nieznaczącej wampirzycy, która według jego zdania nie jest godna nawet na niego patrzeć. Zawiódł sam siebie, a jego duma i wielkie ego doznało dużego uszczerbku.
Zdziwiły ją słowa wampira. Przyznał jej wygraną? Mogła się odezwać? Myślała, że ta cisza mogłaby trwać dla niego wiecznie, a ona zaś nie wytrzyma i znów zacznie trajkotać jak katarynka.
- Aż dziesięć minut - skwitowała po chwili. - Lubisz pływać? - spytała, aby w końcu przerwać to milczenie. Uwielbiała gadać, to musiała przyznać. Lubiła rozmawiać, dowiadywać się innych rzeczy. Ciszę miała u siebie, gdy wracała do domu. Chociaż nawet wtedy czasami rozmawiała do siebie, bądź nuciła wymyślone piosenki.
Zdziwiły ją słowa wampira. Przyznał jej wygraną? Mogła się odezwać? Myślała, że ta cisza mogłaby trwać dla niego wiecznie, a ona zaś nie wytrzyma i znów zacznie trajkotać jak katarynka.
- Aż dziesięć minut - skwitowała po chwili, tym samym w końcu przerywając milczenie. Uwielbiała gadać, to musiała przyznać. Lubiła rozmawiać, dowiadywać się innych rzeczy. Ciszę miała u siebie, gdy wracała do domu. Chociaż nawet wtedy czasami rozmawiała do siebie, bądź nuciła wymyślone piosenki.
Shin'ichi nie wiedział do końca co powinien teraz zrobić. Zrobił z siebie totalne pośmiewisko. Już czekał, aby usłyszeć z powierzchni, dźwięczny śmiech Avriel. Jednak nie ważne co miało się zaraz wydarzyć, nie zamierzał się wynurzać. Nie było to dla niego żadnym problemem. Oddychać nie musiał, a wodę wręcz ubóstwiał. Mógł siedzieć i czekać na dnie, aż dziewczynie najprościej w świecie znudzi się czekanie na niego i w końci sobie pójdzie. Następnie on sam jak najszybciej wróci do miasta i nie wytknie nosa ze swojego domu, dopóki on sam o tym wydarzeniu nie zapomni.
- Czyli wieczność spędzę w czterech ścianach. - powiedział do siebie, wypuszczając z ust bąbelki powietrza, które natychmiast wypłynęły na górę. 27 wrz, 20:32
Nemi Zearis
Siedziała po turecku, z nudów wyklepując dłońmi rytm na kolanach. Shin'ichi jak wsiąkł w wode, tak już z niej nie wyszedł. Nie wiedziała dokładnie, ile czasu minęło odkąd wampir zniknął jej z oczu. Zaczynała już myśleć, że najzwyczajniej w świecie zniknął, gdy ona nie patrzyła i siedzi teraz tu sama i czeka chyba tylko na zbawienie. Po chwili jednak zauważyła pękające na powierzchni małe bąbelki, które znikły równie szybko jak się pojawiły.
- Czyli jednak jest - przeszło jej przez myśl. Nie ruszając się z miejsca, odchyliła się do tyłu, obijając plecami o ziemię. Leżała tak, czekając, aż wyschnie do reszty. W sumie woda nigdy jej nie przeszkadzała. Ani to, czy była mokra, czy sucha. Ale po co iść?
Czas ciągnął się mu niesamowicie długo. Nie potrawił usiedzieć w jednym miejscu, ciągle zmieniając pozy. Nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca, ani zajęcia. Co chwila tęsknie patrzył w stronę nieba, przy okazji sprawdzając czy brunetka aby nie poszła sobie. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego, a szczególnie w wodzie. Po raz pierwszy chyba w jego wampirzym życiu, nudziło mu się. Czuł, że jeżeli zaraz czegoś nie zrobi to szaleje. Tylko co.
Wampir w końcu skierował się w stronę powierzchni. Znó to zrobił. Dał za wygraną, pozwalając jej po raz kolejny tiumfofać.
Zawsze możesz ją zabić. - Podpowiedział mu jakiś głos w jego głowie. Instynkt besti i tok rozumowania tyrana przypominał o sobie. Coś jednak przez cały czas próbowało przebić się przez te negatywne cechy jego osoby. Coś co nie chiało pozwolić na zrobienie wampirzycy krzywdy.
Westchnęła ciężko, po raz kolejny rozpoczynając liczenie chmur przepływających po niebie. Ile czasu minęło? Parę minut? Parę długich minut? Parę... Godzin? Może nawet cała godzina. Zajęta swoimi myślami zupełnie zapomniała o otaczającym ją świecie. Do głowy przychodziły jej najrozmaitsze, dziwne myśli. Zadawała sobie pytanie: co będzię robić potem. Chociaż zupełnie nie mogła znaleźć na nie odpowiedzi. Do zwykłej codzienności przywrocił ją charakterystyczn​y odgłos wody. Czyli znak, że Shin'ichi zechciał jednak wyjść na brzeg.
Wampir chcąc ocalić resztki dumy i godności, których sobie jeszcze po tym spotakniu nie odebrał, przybrał kamienną twarzy z obojętną miną i nie wyrażającą kompletnie nic. Od niechcenia, a może i nawet ze wstrętem spojrzał na Avriel, po chwili odwracając wzrok.
Skręć kark. Rozerwij gardło. Wbij jakiś spróchniały kijek w jej i tak już martwe serce i po kłopocie. Pozbędziesz się kłopotu swojego, miasta, innych mieszkańców, a do tego się nieźle zabawisz. - Te myśli nie odstępowały go ani na chwilę. Jednak zamiast posłuchać samego siebie, robił dokładnie wbrew sobie.
- Wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - powiedział przelotnie, przyglądając się z zaciekawieniem przeciwległemu brzegowi, który nagle wydał mu się niesamowicie interesujący.
- Wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Zastanowiła się przez chwilę, taką krótką. Naprawdę nie wiedziała, dlaczego jeszcze tego nie zrobił. Już od samego początku sama sobie robiła na złość, widocznie domagając się śmierci i wielokrotnie rujnując zdrowie psychiczne wampira. Nudziło jej się? Takie życie? Bo lubi pakować się w kłopoty? Bo tak akurat się działo, że wpadała właśnie na niego?
- Gdybym tylko znała odpowiedź na pytanie - wzruszyła ramionami, odzywając się w końcu. - To powinieneś wiedzieć ty, dlaczego.
- Gdybym ja to tylko wiedział. - W głosie chłopaka pojawiła się jakaś dziwna, nowa nuta, a on sam powiedział to tak cicho, że niemal niesłyszalnie. Nie miał zielonego pojęcia, dlaczego nie pójdzie na łatwiznę i nie posłucha się instynktu, które w tej chwili już krzyczało, aby pozbawić wampirzycę życia.
Shin'ichi w końcu odwrócił się w jej stronę, obdarowując ją przelotnym spojrzeniem. Szybko jednak opuścił głowę, wlepiając oczy w wodę, gdy ich spojrzenia tylko się spotkały. Nie miał pojęcia dlaczego się tak dziwnie zachowuje. To wszystko nie miało żadneog sensu. Był pewien, że to tylko jakiś głupi sen, z którego zaraz się obudzi. Potrząsną gwałtownie głową, parskając krótkim, zimnym śmiechem, po czym najzwyczajniej w świecie wyszedł z wody na brzeg.
Czuła się jak na karuzeli. Życie to jedna wielka karuzela. Zdawało jej się, że powoli zaczyna rozumieć Shin'ichiego. Albo może jej się tylko tak zdawało? Na co dzień nie miała kontaktu z ludźmi, wampirami, czy też nawet duchami. Jeśli już - rzadko. Częściej były to przypadkowe spotkania, ale bez większego filozofowania mogła domyślić się, że był po prostu zagubiony.
Katsu wycisnął jasne włosy, po czym wciąż wilgotne, potargał, aby chodź odrobinę się ułożyły. Jednak długie kosmyki miały inne plany i przez cały czas wpadały mu do zielono-niebiesk​ich oczu. Zrezygnowany schywił się i podniósł z ziemi resztki brudnych ubrań, które nie dość, że poszarpał po drodze, to jeszcze całkowicie porwał na strzępy, próbując z siebie ściągnąć. Mając nadzieję, że chociaż spodnie ocalały na tyle, aby dało się w nich w miarę normalnie wyglądać, wciągnął i otrzepując z kurzu. Po czym ignorując dziewczynę, przeszedł obok niej i wolnym krokiem ruszył w stronę miasta.
Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w oddalającą postać wampira, jednak nic nie zrobiła z tym, aby go zatrzymać. Dopiero po chwili otrząsnęła się z transu, gdy chłopak znikał za zieloną zasłoną. Uderzyła pięścią w ziemię, wstając na równe nogi.
- Shin'ichi, czekaj! - krzyknęła, po czym pobiegła za nim. Zapomniała nawet o płaszczu, który rozwiesiła wcześniej na gałęzi, aby wyschnął. Jej kasztanowe włosy jeszcze lekko wilgotne, obijały się o bladą twarz, targane przez wiatr. Potrząsnęła tylko głową, chcąc je odrzucić z irytacją w bok, by nie zasłaniały jej widoku.
Shin'ichi nawet nie drgnął. Nie zamierzał się zatrzymywać. Chciał po prostu zostawić dziewczynę, jak to wydarzenie jak najdalej za sobą i jak najszybciej wrócić do miasta, starając się o tym wszystkim zapomnieć. Wampirzyca jednak przyczepiłą się do niego rzep do psiego ogona. Nie powinno go to już dziwić, w końcu zdążył się przyzwyczaić do jej zachowań.
- Daj mi spokój. Zajmij się swoimi słowami. - krzyknął, nie zawracając soie głopwy nawt odwróceniem się w jej kierunku.
Warknęła cicho pod nosem, przyśpieszając kroku. Nie wiedziała, skąd u niej taka nagła zmiana zachowania. Była zła. Była naprawdę zła na niego.
- Nie, nie dam spokoju i powinieneś się już do tego przyzwyczaić! - krzyknęła, nie chcąc dać za wygraną. Kiedyś dostanie jej się za to. Już dawno przkroczyła niebezpieczną granicę. Teraz tylko czekać, aż nadejdzie kara.
Podbiegła do chłopaka, po czym złapała go za ramię, chcąc odwrócić w jej stronę. Pech i wrodzone sieroctwo chciały jednak inaczej, aby po prostu najzwyczajniej w świecie potknęła się o jakiś cholerny, wystający korzeń.
Zaskoczony jej zachowaniem nie opierał się ani trochę. Wręcz pomógł jej, odwracając się w jej kierunku z własnej woli.
Nie wiedział tak naprawdę dlaczego to zrobił. Tłumaczył sobie, że to tylko dlatego, iż chce zakończyć w końcu tą bezsensowną znajomość, która i tak nie przyniosłaby ze sobą żadnych korzyści. Jednak los chciał inaczej. Może tak właśnie miało być. W końcu przeznaczenie to naprawdę zabawna rzecz.
Rozpędzona wampirzyca nie wiadomo kiedy i w jaki sposób wpadła mu prosto w ramiona. Zdezorientowany chłopak, zatoczył się odrobinę do tyłu. Mógł przewidzieć taki rozwój zdarzeń, w końcu miał również okazję poznać gapowatość Avriel, jednak to zo stało się później nie przewidał nawet sam Stwórca.
Twarze Avriel i Shin'ichi'ego nie dzieliła już żadna pusta przesytrzeń. Ich usta w wyniku przypadku spotkały się ze sobą łącząc tą dwójkę ze sobą w zaskakującym pocałunku.
Cały świat Katsu zawirował i stanął na głowie. Przez klika sekund nie był do końca świadom co się dzieje. Szeroko otwarte, zielono-niebiesk​ie oczy białowłosego z szokiem wpatrywały się w brunetkę, próbując opanować sytuację. Chciał ją odepchnąć od siebie. Mocno złapał za ramiona i odrzucić jak najdalej. Jednak cichy głosik, który przez cały czas próbował się wydostać na powierzchnię kazał mu przymknąć powieki i pogłebić pocałunek, chcąc kontynuować tą przyjemną chwilę.
Wiedziała, że tak to się skończy. Wiedziała, że kolejny raz da znać o sobie swojej wrodzonej gapowatości. Dlaczego nie patrzyła pod nogi? Przecież nie mogła być aż tak zajęta samym zwróceniem na siebie uwagi Shin'ichiego, aby nie zwrócić uwagi na to, gdzie stawia kroki. Chciała się przed tym jakoś bronić, jednak nie umiała odepchnąć go od siebie. Nie umiała przestać wpatrywać się w jego zielono-niebiesk​ie tęczówki, czując smak jego ust. Gdyby była człowiekiem, jej trupio blada twarz stała by się w tym momencie cała czerwona.
Wszystko działo się tak szybko. Nie przestając ani na chwilę jej całować, Katsu przyciągnął ją do siebie i wplótł palce w jej gęste, kasztanowe włosy. Nie był on jednak ani natarczywy, czy brutalny jakby można się było spodziewał. Nie. Wampir dotykał Avriel z taką delikatnością i czułością, jakby przez całe życie tylko to robił. Całkowicie dał porwać się chwili.
Przez jej głowe przeleciała myśl, że za chwilę wampir opamięta się, odepchnie ją i będzię chciał o wszystkim zapomnieć, jakby zupełnie nic się nie stało. On jednak ku zdziwieniu przyciągnął ją do siebie, nie przerywając pocałunku. Po jej całym ciele przeszedł dreszcz. Jednak nie był on tym będącym skutkiem zimna. Raczej tym pozytywnym, o którym kiedyś zupełnie zapomniała. Instynktownie zarzuciła ręce za szyję chłopaka, bawiąc się kosmykami jego białych włosów. Nie wiedziała, co może stać się za parę minut. Liczyła się tylko chwila. Przymknęła delikatnie oczy, dając się jej całkowicie ponieść.
Nic niestety nie trwa wiecznie i najgorsze obawy brunetki w końcu musiały się stać prawdą. Shin'ichi zbyt długo był pozbawiony jakichkolwiek emocji. Zbyt mocno starał się uciec i zapomnieć o tym jedynym, najsilniejszym uczuciu. Za długo w jego życiunie gościła miłość, aby od tak, przez przypadkowy pocałunek mógł ją przywrócić do swojego idealnie poukładanego świata.
Katsu nagle cały zesztywniał. Natychmiast zakończył tą szopkę i brutalnie odepchnął od siebie dziewczyna. Przez długi czas wpatrywał się w pustą przestrzeń przed sobą, ze wszystkich sił pragnąc to wszystko sobie poukładać, choć trochę zrozumieć.
- Co do cholery... - zaklął cicho po nosem, wciąż stojąc w tym samym miejscu.
O mało co nie przewróciła się, nie mogąc utrzymać równowagi. Czuła jak jej nogi uginają się pod choćby najmniejszym kroczkiem. W tym momencie rzeczywistość brutalnie spoliczkowała ją po twarzy. Co ona sobie myślała? Nie... Ona w ogóle nie myślała! Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zaczęła cofać się, z każdym krokiem oddalając coraz bardzej od wampira. W tym momencie po raz pierwszy od jakiegoś czasu poczuła strach... Bała się na niego spojrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani