Pogadaj z nami :D

niedziela, 7 września 2014

Książka za obrazek

Smukłe palce starały się prowadzić czarną wstążkę w danym, zaplanowanym porządku, jednak materiał wbrew woli uciekał spod dłoni, albo układał się pod dziwnym kątem, zmuszając, co do nowej zabawy. Sapnął poirytowany, gdy po raz kolejny kokardka nie wyglądała tak, jak powinna. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio wiązał prawdziwą muszkę, czy kiedy zakładał garnitur, czy inne stroje przeznaczone raczej dla istot z wyższych klas.
- A może pójdę bez?- powiedział tak, do nikogo konkretnego. Wtedy poczuł, jak coś dźga go na wysokości kolana. Czarne zwierzę, wpatrywało się w niego swoimi krwisto-czerwonymi oczami, domagając się zainteresowania swoją osobą. Jedną dłonią pogładził kozę po łbie, drugą nadal przytrzymując niesforną część stroju. Dopiero po chwili zauważył, że z pyska Atopsji, coś wystaje.
- Dobry pomył.- uśmiechnął się, wyciągając spod jej zębów broszkę z rubinowym migdałem. Zapiął ją pod szyją ukrywając pogięty materiał. Dopiero teraz mógł uznać, ze strój jest kompletny i skupić się na fakcie, że po jego domu pląta się jeszcze jedna osoba.
- No Avi! Pokaż się, jak wyglądasz!- zawołał, usadawiając się w fotelu, czekając na małe przedstawienie.


Już od dobrej pół godziny chodziła w kółko, deptając w pięknym, czerwonym dywanie dość widoczną już ścieżkę. Znajdowała się w niewielkim pokoju należącym do Olivera. W pokoju w którym nie dość, ża panowały egipskie ciemności, to jeszcze zamkniętym na osiem spustów. I to wszystko tak dla bezpieczeństwa.
   Dziewczyna obruszyła się nagle, gdy jej wrażliwy, wampirzy słuch wyłapał głos Olivera, wydobywający sie zza drzwi. Warknęła pod nosem w złości i odwróciła się gwałtownie, jakby to właśnie on stał przed nią, a ona chciała wykrzyczeć mu wszystko prosto w twarz.
- Pierdol się, zboczeńcu! - krzyknęła. - W umownie nie wspomniane było o przebierankach w lalki barbie! Nie włożę tego! Po moim trupie! Mogą mnie powiesić, oderwać wszystkie kończymy, a nawet wydłubać oczy, ale ja-tego-nie-włożę!
Zakończyła swój jakże interesujący monolog i skrzyżowała ręce na piersi. Stała właśnie w samej bieliźnie, oczekując odpowiedzi.



Wampir ledwo tłumił swój wredny uśmieszek, który coraz zawzięcie pełzał po jego ustach. Odchrząknął starając się zatuszować fakt, że ta sytuacja nieźle go bawi.- Szybciej, bo się spóźnimy!- zawołał, katem oka zerkając na zegarek i powracając wzrokiem do zamkniętych drzwi, za którymi piekliła się dziewczyna.- Musisz to włożyć inaczej cię nie wpuszczą.- pośpieszył z wyjaśnieniami, gdy do jego uszy dobiegły nie za miłe opinie dotyczące jego osoby.- I na pewno by cię rozpoznali, a wtedy nawet ja bym ci nie pomógł.- parsknął, przerzucając między palcami klucz.
Tym razem nie odpowiedziała mu. Podniósł się z fotela i kpiącym uśmieszkiem zawołał.- Mam nadzieje, ze jesteś ubrana, bo wchodzę.



- Mam nadzieję, że jesteś ubrana, bo wchodzę! - usłyszała jego donośny krzyk, a zaraz potem stukot butów, który odbijał się cichym echem od ścian. Poczuła jak po jej ciele przechodzi nieprzyjemny dreszcz, a ona sama nim zdążyła się zorientować, zgarnęła szybkim ruchem suknię z fotela.
- Spróbuj tylko położyć rękę na klamce, to ci oczy własnoręcznie wydłubię! - warknęła przez zęby i podeszła do lustra. Odsunęła zamek w czerwono-czarnej sukni, po czym zgrabnie wsunęła ją na siebie. Mimo pozorów, leżała prawie, że idealnie i na szczęście zasłaniała to, co potrzeba. Podniosła wzrok znad swoich stóp i okręciła się parę razy w miejscu. Mimo, iż suknia była naprawdę ładna i musiała to przyznać, że jej się podobała, nie lubiła się tak stroić, a to wszystko było nie dla niej.


Odczekał jeszcze chwilę i dopiero otworzył drzwi. Gdy zobaczył Avriel ubraną w sukienkę, którą z resztą sam jej wybierał usta same wywinęły mu się w uśmieszek.- No i wreszcie wyglądasz, jak szanujący się wampir.- cmoknął w usta, uważnie lustrując sylwetkę dziewczyny. Skrzywił się, gdy doszedł do wniosku, że czegoś jej brakuje. Mimo, że sukienka leżała idealnie, eksponując jej kształty, a kasztanowe loki swobodnie spływające dodawały jej uroku arystokracji, to i tak brakowało tego „czegoś”.
Rozejrzał się po pokoju, a jego oczy natrafiły na wazon, w którym ułożone stały szkarłatne lilie. Wyjął jedną z nich, odrywając nie potrzebną część łodygi. Podszedł do dziewczyny i mimo jej niepewności, co do jego osoby, udało mu się wpleść kwiat w jej włosy. Odskoczył od niej. Tak na wszelki wypadek, gdyby w afekcie nie chciała mu odwinąć.- Teraz jest idealnie.



Uniosła wzrok ku górze, robiąc śmiesznego zeza chcąc ujrzeć kwiat, który wampir wplótł jej we włosy.
- Może być - stwierdziła po chwili, spoglądając na siebie krytycznie. Sukienka była w porządku, kwiatek również. Jednak jak sama wspomniała - nie lubiła takich przebieranek. Wolała zwyczajny strój nocnego rzezimieszka składający się z większej części z płaszcza i oczywiście tego, co miała pod płaszczem.
- Ale zastrzegam ci, że nie pochodzę w tym dłużej niż 12 godzin - spiorunowała go wzrokiem, przy okazji lustrując jego ubiór, który też był niczego sobie. Musiała przyznać, że miał gust. - I tak przy okazji. Kto jeszcze niedawno mówił mi, jak to nieładnie jest kraść, a teraz sam mnie do tego namawia? - uniosła lekko jedną brew ku górze.



Uśmiechnął się niewinnie, wzruszając ramionami.- To nie jest kradzież. To jest tylko działanie, które ma na celu uratowanie wiele niewinnych istot. Znaczy wampir, który jest aktualnie w posiadaniu książki jest małym zagrożeniem.- zamilkł na chwile, krzywiąc się, jakby wspominał o jakimś ohydnym robactwie.- Jednak w pewnym momencie mógłby wpaść na głupi pomysł, by sprzedać ją na tym jednym ze swoich idiotycznych aukcji. Nie wiadomo , jakim wariatem mógłby okazać się następny właściciel.



- Powiedzmy, że rozumiem to działanie na rzecz niewinnych istot - wywróciła oczami, wzdychając cicho. - Mam po prostu mu to "grzecznie" odebrać? Zobaczymy. Nowe zadanie dla złodziejaszka.
Dobrze, miałam z tym skończyć. Tylko ten jeden raz się pobawię. Proooszę....
- Okej, więc o której mamy tam się znaleźć? I powiedz mi więcej o tym właścicielu, jakbyś był łaskawy.



Przytaknął, spoglądając na zegarek.- Musimy już iść.- powiedział, kierując się w stronę drzwi. Rzucił jeszcze krótkie „Pilnuj” do Atopsji, która na znak, że zrozumiała zabeczała cicho, wychodząc spod stołu, pod którym do tej chwili spała i wskoczyła na kanapę, powracając do czynności, z której przed chwilą wyrwał ją Oliver.
Przepuścił dziewczynę w drzwiach, które następnie zamknął. Schował klucz do kieszeni w swojej kamizelce i ruszyli przez spowite w ciemności uliczki.
- Lubi się chwalić swoimi błyskotkami.- powiedział po jakimś czasie, nawiązując do pytania o wampira.- Od czasu do czasu robi wernisaże, albo tak jak dzisiaj aukcje. Zbiera tym dojść sporą liczbę bogatych wampirów, którzy i tak się zjawią wszędzie, byle była darmowa krew. A jak się opiją to też coś kupią.- uśmiechnął się pod nosem, na myśl skąd on w stanie jest zdobyć tyle posoki. Widocznie niektórzy w piwnicach trzymają konfitury, a niektórzy fermę ludzi.- A sam organizator? To kretyn. Nawet pić nie potrafi. Wsadzisz mu w łapy parę kieliszków, a nie pamięta jak się nazywa.- westchnął, spoglądając na dziewczynę, która nadal kroczyła koło niego.- I to ci na pewno ułatwi robotę.



- Zapowiada się łatwa praca - rzekła po chwili namysłu, żwawo krocząc tuż obok wampira. - Jeśli chodzi o alkohol, nie musisz się martwić. Wnioskując z twoich opowieści, mam o wiele lepszą głowę do picia od tego idioty, o którym mówisz. Mam tylko nadzieję, że nikt niespodziewany nie wtrąci się nagle i nie narobi bałaganu - skrzywiła się lekko na samą myśl. Nie przyzwyczaiła się do tego, że coś mogłoby iść nie po jej myśli. Zawsze jej złodziejskie akcje kończyły się sukcesem. No, nie licząc dwóch wpadek...



- Wystarczy, że wtopimy się w tło, to nikt nie rozpozna przekrętu. Słodkie słówka. Oh, jakie ma pani ładne buciki! Sztuczny uśmieszek. Po prostu zachowywać się jak skurwiel, czyli tak jak oni.- zaśmiał się z własnego żartu, dla dramatyzmu jeszcze do tego machając dłonią.- Jesteśmy. No Avriel cycki do przodu, dupa do tyłu i uśmiechamy się.- zakpił, nachylając się nad nią, gdy zbliżyli się do drzwi.
Zapukał w drzwi, które w szybkim tępię odpowiedziały otwierając się. Mężczyzna w drzwiach zilustrował parkę i po chwili odsunął się z przejścia wręczając Oliverowi tabliczkę z numerkiem, która miała się przydać przy licytacji.




- Witam i zapraszam - rzekł wysoki mężczyzna przyodziany w czarny, elegancki garnitur, oraz swój wyćwiczony, poważny wyraz twarzy. Odsunął się o krok w tył i rozprostował prawę ramię, wskazując jego gestem na salę pełną gości, gdzie właśnie zachęcał do wejścia.
- Dziękujemy - odparła wampirzyca i posłała w jego stronę miły uśmiech. Mężczyzna skłonił się lekko, a na jego ponurej twarzy zawitał na krótką chwilę delikatny uśmiech.
- Życzę miłej zabawy.
Oj, będzie miła...
Dziewczyna pewnym krokiem ruszyła przed siebie, nie zostawiając oczywiście w tyle Olivera, który dorównał chodu z nią. Przyjrzała mu się kątem oka, a on tylko puścił do niej porozumiewawcze oczko.



- To ten.- ruchem głowy wskazał na mężczyznę, który z szerokim uśmiechem spoglądał na całą schadzkę ze stopni schodów.-Książkę pewnie trzyma, gdzieś w pokojach na górze.- podzielił się swoimi przypuszczeniami w tym samym momencie porywając z tacy kelnera dwa kieliszki z szkarłatną cieczką. Jedną podał Avriel, delikatnie stukając szkło ze sobą, a następnie biorąc spory łyk. Tak na zachętę.- Ja będę się kręcił wokół sali, gdzie odbędzie się cała licytacja. No to miłej zabawy.- uśmiechnął się, pozostawiając dziewczynę samą.



- Wzajemnie - uśmiechnęła się pod nosem i zamoczyła usta w szkarłatnej cieszy. Miała jedynie taki zamiar. Oblizała zachłannie kły językiem, czując słodki, kuszący zapach. Nie mogła dłużej się powstrzymać i przechyliła kieliszek, wlewając do gardła resztę osoki. Po jej ciele rozlało się przyjemne ciepło. Uwielbiała to uczucie.
   Widząc kelnera krzątającego swe zwłoki gdzieś niedaleko, podeszła do niego skocznym krokiem i ułożyła pusty już kieliszek na błyszczące srebrem tacy.
- Bardzo dziękuje - skinęła lekko do niego, po czym jej wzrok spoczął na niskim, okrągłym kształtami wampirze - gospodarzu całej "imprezy". Na jej twarzyczkę wypełzł szeroki uśmiech, odsłaniający śnieżnobiałe uzębienie. Nie czekając dłużej, postanowiła przywitać się, jak nakazywały dobre maniery.




- I po raz trzeci..!- donośny głos odbił się echem po sporej wielkości pomieszczeniu, wzbudzając zamieszanie wśród tłumu. Nad zgromadzonymi wyrastały dłonie wymachujące tabliczkami, podbijające, co chwile cenne.
Oliver przystanął z sporej odległości od centrum zbiegowiska, jednak po chwili chciał przesunąć się bliżej, gdyż z tego miejsca nie był wstanie dostrzec sprzedawanego obrazu. Przeszkodziła mu jednak w tym wampirzyca.
- Co za okropieństwo.- westchnęła, wgapiając się w scenę, na którą w tym momencie wdrapywał się mężczyzna po dzieło sztuki kupione przed chwilą. Nie wiadomo było czy mówiła o kupcy, czy o obrazie.- Tym razem licytacja skupia się na jakiś gotyckich starociach. Nie mój gust. A pan kupił już coś?- zwróciła się do Olivera, mierząc go od stóp do głowy. Widząc, że dzierży w dłoniach już pusty kieliszek, porwała go z rąk wampira, wymieniając u kelnera na pełny.
- Dziękuje.- kiwnął delikatnie głową w podzięce za napój.- Nie, jeszcze nic mi nie wpadło w oczy.




- Witam szanownego pana! - zawołała radośnie, stając na przeciwko wampira. Mężczyzna zauważywszy swojego gościa uśmiechnął się szeroko i poprawił garnitur, chcąc wyglądać jak najlepiej.
- Witam panią. Jak podoba się panience wystawa?
- Jest oszałamiająca - westchnęła, udając zachwyt wszystkimi dziełami dookoła. - Myślę nad nabyciem dwóch... A może i nawet trzech?
- Wspaniale! - klasnął uradowany w dłonie. - Ależ przepraszam, gdzie moje maniery! Nazywam się Gilbert Howk
- Miło mi, Avriel - skinęła delikatnie jak to miały w zwyczaju średniowieczne damy.
- Ależ cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się pod nosem i ucałował wierzch jej bladej dłoni.




- A ten autor ma piękny styl prowadzenia pędzla.- westchnęła, przechylając kieliszek wlewając tym całą zawartość do gardła. Nim Oliver się zorientować towarzystwo powiększyło się do liczby trzech wampirów. Mężczyzna podający się za handlarza i zapewnię jego towarzyszka i oczywiście czarnowłosa wampirzyca, która zaczepiła go, jako pierwsza. Wampir nie starał się zaprzątać sobie głowy ich nazwiskami, które tak szybko jak je poznał, ulotniły się z jego głowy. I tu niewielką pomocą wykazał się alkohol, który wampirzyca wmuszała w niego olbrzymich ilościach. W siebie też, jednak w przeciwieństwie do Olivera, który powoli zaczynał widzieć świat niczym w kalejdoskopie, ta nie wykazywała żadnych oznak zamroczenia. Jakby przez cały czas sączyła soczek!
- Będzie ślicznie wyglądać w salonie.- wampir podający się za handlarza łypnął radośnie, gładząc delikatnie płótno schowane za papierem. Białowłosa uśmiechnęła się lekko, po czym zwróciła się do Olivera.
- A pan nic nie kupuje?
- Co?- pytanie wyrwało wampira z jego świata, gdzie w między czasie kulturalnie próbował zbić czarnowłosą, że następny kieliszek to nie najlepszy pomysł.- Znaczy, jeszcze nic w oko mi nie wpadło.
- Nie bądź taki! Rozerwij się. Myślisz, dlaczego tyle tu alkoholu? Inaczej nikt by nic nie kupi.
- Ale ja naprawdę..
- No weź, nie mów, że pieniędzy nie masz?!- jakaś gula skoczyła mu na przełyk i nie chciała zejść. Wiedział, że to tylko żart, czy kpina, ale też możliwe, że jeśli nic nie kupi może zostać zdemaskowany. Wypuścił powietrze, spoglądając na scenę, gdzie trwała właśnie następna licytacja.
- No dalej! Ten autor ma genialne pomysły na swoje dzieła.- wampirzyca klepnęła przyjacielsko Olivera podsuwając mu następny kieliszek.
- Żebyś miała racje.- mruknął pod nosem tak, że nikt z zgromadzonych nie miał szansy go usłyszeć. Chwycił kieliszek bez zastanowienia upijając potężny łyk. Dopiero wtedy był w stanie unieś tabliczkę do góry.




- Niech pan pije, na zdróweczko - zaśmiała się, po czym stuknęła kieliszkiem o szklane, delikatne naczynie trzymane w dłoniach mężczyzny.
- A jak! - zawtórował, wlewając w siebie całość szkarłatnej cieczy. Gdyby był człowiekiem, jego blada twarz w tym momencie byłaby koloru świeżego buraczka. Był tak pijany, że mało co kojarzył, oraz pamiętał... W przeciwieństwie do wampirzycy. Wypiła tyle samo, może nawet więcej, a nadal trzymała się zadziwiająco dobrze i nadal pamiętała o swojej misji.
- Przepraszam, muszę skorzystać - uśmiechnęła się i poklepała wampira po ramieniu, po czym wstała z miejsca. Mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy machnął tylko ręką, chyba nie wiedząc, co Avriel do niego mówi.




- Prawda, że przepiękny!- czarnowłosa zawiesiła się na jego ramieniu, spoglądając na obraz z podziwem ukształtowanym przez procenty.
- Tak.- potwierdził uśmiechając się szeroko. Policzki, aż go piekły od tego ciągłego sztucznego grymasu. Szczerzył swoje kły, gdy usłyszał, że wygrał, gdy dowiedział się, że właśnie stracił swój dobytek, jaki miał przy sobie. Musiał się uśmiechać, gdy odbierał to coś i teraz, gdy na to patrzył.
W głowie tłukły mu się głosy, karcące, dlaczego to kupił. Musiał się opić. Po raz pierwszy w swoim życiu po życiu, musiał stracić panowanie nad własnym umysłem. Nie ma innej wymówki, czemu to kupił.
Obraz oprawiony w złotą ozdabianą ramę, przedstawiał czarną tragedie w postaci piątki osób i dużego kudłatego psa obśliniającego kolana małej dziewczynki. Koszmarna rodzinka wlepiała swoje złowrogie spojrzenia w wampira, jakby chcieli osądzić za podeptany kwiatki w ogródku. Zdawało się, że śledziły każdy ruch.
- Ponure.- dreszcze przegalopowały po karku Olivera, gdy niespodziewanie przy jego boku pojawiła się białowłosa wampirzyca.
- Trochę.- westchnął, zakrywając tą tragedie papierem. W tym momencie po raz pierwszy, jak się tu znalazł, pomyślał, że Avriel mogłaby się trochę pośpieszyć.




Zbiegła szybko po schodach, szybkim krokiem podążając w stronę Olivera. Zdobycz, którą udało jej się upolować trzymała w falbanach sukni... A dokładniej pod biustem.
- Oli, słońce ty moje! - wyszczerzyła kły, łapiąc go pod ramię. - Może my będziemy lecieć, co o tym myślisz? Troszeczkę się zasiedzieliśmy




Na dźwięk głosu Avriel, coś ciężkiego, co ciążyło na sercu zniknęło. Z rozmachem odłożył kieliszek na stół, jakby było to najgorsza zaraza, czy inna choroba zakaźna.
- Niestety musimy już iść.- westchnął ze sztucznym smutkiem.- Miło się rozmawiało, świetne przyjęcie, trunki przepyszne no, ale dobranoc.- wymamrotał bez większego sensu, darując sobie grzecznościowe ukłony, całowanie w rączki, czy inne bzdety. Z obrazem pod pachą i oparty na Avriel szybkim truchtem wybył z tego miejsca. Na szczęście Avriel była na tyle łaskawa by wziąć, go pod rękę, bo już dawno zaliczyłby spotkanie pierwszego stopnia z posadzką. Wypił za dużo. To pewne.
- Masz to?- zapytał wyczekująco, gdy znaleźli się spory kawałek od posesji.




- Odsuń się! - warknęła, tym razem odpychając go aż na ścianę. - Cuchnie od ciebie marnym alkoholem. Mam, ale nie tutaj. Wracajmy. Poza tym, przydałoby się, żebyś wytrzeźwiał - westchnęła, znów pozwalając wampirowi oprzeć się o siebie.




- To jej wina.- mruknął pod nosem, pozwalając doprowadzić się do domu. Już przy samych drzwiach natrafił na problem. Nie mógł trafić do zamka. Na nic też wampirze zmysły, gdy w grę wchodzi darmowy alkohol. W końcu to Avriel musiała wyrwać mu z pazurów klucz i otworzyć drzwi, klnąc przy tym, na czym to świat stoi.
Gdy tylko drzwi się otworzyły, nogi wampira nabrały lepszej przyczepności. Szybko pokonał przedpokój, zrywając z siebie broszkę i pseudo- kokardkę, rzucając je gdzieś w kąt sofy. Atopsja widząc pana zabeczała cicho, podchodząc pod jego nogi w nadziei, ze przyniósł jej coś lub kogoś do zabawy. Ten tylko pogłaskał ją pod łbie, podsuwając jej pod nos obraz i poszedł do kuchni nastawić wodę. Ta niezadowolona odrzuciła łeb becząc żałośnie.




Westchnęła ciężko, po czym korzystając z okazji, wymknęła się do innego pokoju z zamiarem zrzucenia z siebie tej czerwono-czarnej kaskady falban, a założenia czegoś normalnego co przypominało jej zwykły codzienny strój. Wyciągnęła przy okazji księgę, którą pożyczyła tylko od tego wampira dla Olivera. Ona wcale nie kradła...
- Dupa - skwitowała, wychodząc z pokoju w pełni sił, mimo to, że była pijana




Nastawił wodę, przygotował dwie filiżanki herbaty do zaparzenia i nim wrócił do salonu nalał sobie szklanki wodę. W nadziei, że zdoła ona przywrócić go, do jako- takiego stanu.
Nie jestem pijany.- wmawiał sobie w kółko, chcąc mentalnie odeprzeć słowa dziewczyny. Złapał porzucane po stole papierosy i starając iść prostym krokiem, wrócił do Avriel, czekającej w salonie.
- Masz księgę?




- Mam - ucięła krótko i wyjęła zza pleców grubą, oprawioną w skórę księgę, dla której Oliver skłonny był namówić ją do wzięcia udziału w tej idiotycznej wystawie i na dodatek upić gospodarza... któremu oczywiście tę księdzę musiała zabrać, bądź pożyczyć jak kto woli.
- Mam nadzieję, że to był ostatni tak wypad - dodała po chwili, krzyżując ręce na piersi i lustrując go podejrzliwym wzrokiem.




Oliver szybko przechwycił księgę odruchowo przejeżdżając pazurem po skórze, grzbiecie i szybko kartkując strony, sprawdzając, w jakim stanie się zachowała. Szczerzył się do martwego przedmiotu, jakby spotkał się z dawno niewidzianym znajomy.
- Tak, oczywiście.- wymruczał, w między czasie odpowiadając na pytanie.- Oczywiście w podzięce mam dla ciebie mały prezencik.- Odłożył delikatnie księgę na stół i podsunął zdziwionej dziewczynie obraz owinięty w płótno. – Masz. Na pamiątkę.




- He? - zamrugała kilkakrotnie powiekami, zdziwiona "dobrocią" Olivera. Spojrzała się krytycznym wzrokiem na podarowany przez niego obraz. To naprawdę było dziełem sztuki? Pewna co do tego być nie mogła. Za piękne to nie było...
- Jesteś pewny, że chcesz mi to dać? Wiesz, takie obrazeczki są naprawdę modne. Powiesisz sobie na suficie. Co ty na to?




- Nie, nie, naprawdę możesz sobie zatrzymać ten obraz.- odmachnął ręką, jakby przeganiał nieistniejące muchy. Zabrał księgę ze stołu.- Mi nie pasuje do wystroju.- i ruszył w stronę pokoi na wyższych piętrach w celu odłożenia nowego nabytku w bezpieczne miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani