Shin'ichi leżał wygodnie rozłożony na skórzanej sofie w kolorze czekolady z nogami opartymi o szklany stolik na kawę, chodź w jego przypadku raczej na krew. Tuż obok niego, z pyskiem na kolanach leżała wielka, czarna bestia. Ukochany zwierzak i pupilek Katsu, Seth. Około godziny temu wrócił z bankietu Wagnera do swojego domu ze swoją nową zabawką, Natsu.
Wampir był zmęczony jak jeszcze nigdy. Nie miał nawet siły myśleć i już dawno zapomniał o przez cały czas związanym i zapewne na nowo konającym smarkaczu. Wciąż nie zregenerował się do końca po ostatnich wydarzeniach i jedyne o czym marzył to całe litry świeżej, ludzkiej krwi i wygodne łóżku. Musiał jednak załatwić kwestię swojego tymczasowego sługi. Nie ufał chłopakowi, zresztą jak nikomu. Za nim uda się na zasłużonym spoczynek, powinien zapoznać go z pewnymi zasadami.
- Jak mam na ciebie wołać człowieku? - zapytał po chwili wampir, przerywając krępującą ciszę, przerywaną jedynie trzaskami palącego się w kominku drewna.
Wampir był zmęczony jak jeszcze nigdy. Nie miał nawet siły myśleć i już dawno zapomniał o przez cały czas związanym i zapewne na nowo konającym smarkaczu. Wciąż nie zregenerował się do końca po ostatnich wydarzeniach i jedyne o czym marzył to całe litry świeżej, ludzkiej krwi i wygodne łóżku. Musiał jednak załatwić kwestię swojego tymczasowego sługi. Nie ufał chłopakowi, zresztą jak nikomu. Za nim uda się na zasłużonym spoczynek, powinien zapoznać go z pewnymi zasadami.
- Jak mam na ciebie wołać człowieku? - zapytał po chwili wampir, przerywając krępującą ciszę, przerywaną jedynie trzaskami palącego się w kominku drewna.
***
Natsu pierwszy raz znalazł się w takiej rezydencji. Musiał przyznać, ale tylko w duchu i nigdy na głos, że spodobał mu się gust Katsu. Mieszkanie zostało urządzone dość minimalistycznie, acz ze smakiem. Czekoladowa sofa była rarytasem w tym pokoju, a on sam nie do końca wiedząc jak powinien się zachować zwyczajnie stał przed wampirem. Postanowił przez chwilę być wzorowym sługą. Drgnął jednak słysząc to pytanie. W końcu wampir doskonale wiedział jak on się nazywa.
- Nazywam się Natsu, panie - przypomniał mu spokojnie, acz ostatnie słowo zostało przez niego wyplute jakby z nutką pogardy, którą zatuszował kaszlnięciem. - Ale od ciebie tylko zależy jak będziesz na mnie wołać, mój panie - skłonił się mu.
- Słyszysz Seth? Żebyś ty był chodź raz tak posłuszny jak ten człowiek, brzydalu. - mruknął pod nosem Jedyny, mocno szturchając zwierzę, które mimo to ani drgnęło. - Dobra Natsu. Mój pierwszy rozkaz jako twojego nowego, tymczasowego pana. Siadaj! Wkurzasz mnie, kiedy tak stoisz i gapisz się jakbyś pierwszy raz wampira widział. - powiedział, wskazując ręką stojący w pobliżu fotel o tym samym kolorze co kanapa - Więc na początek kilka zasad. Albo nie... Wiesz co, będę miły. Weź coś powiedz. Jedzenie. Spanie. Takie ludzkie sprawy. Ja się na tym kompletnie nie znam. Jedyne co o was wiem, to to że jesteście smaczni.
Chłopak zamrugał kilkakrotnie, ale spokojnie usiadł na fotelu. Chwilę szukał najwygodniejszej pozycji, by w końcu zdecydować się na siad skrzyżny. Powiódł spojrzeniem po wampirze, jakby mówiąc 'naprawdę?'.
- Przecież sam kiedyś byłeś człowiekiem - wymsknęło mu się, zanim ugryzł się w język. Dopiero wtedy nabrał głębokiego oddechu. - Nie jem dużo, zwykła kromka chleba z masłem wystarczy, albo miseczka ryżu - wzruszył ramionami. Zazwyczaj dostawał więcej bo Toshiya to w niego wmuszał. Przeklęty, nadopiekuńczy wampir. - Śpię od 3 do 6 godzin. Czasem dłużej... - odchrząknął. - Jeśli zamierzasz sobie zrobić ze mnie przekąskę... wtedy dłużej - przyznał drapiąc się po głowie i spoglądając spokojnie na Shin'ichiego. - Co do tego czy jesteśmy smaczni... Toshiya-san twierdzi, że każdy z was ma swoją ulubioną krew. Jaka jest twoja?
- Jasne. Lodówka twoja. Możesz brać co chcesz. - zaczął Shin'ichi kompletnie ignorując jego uwagę i pytanie - Co do spania... Uhm... Możesz sobie wybrać każdy pokój, który ci się spodoba. Oprócz oczywiście mojego. Nie martw się, poznasz - dodał. Katsu w pewnym sensie w ogóle nie zwracał uwagi na nastolatka. Mówił jakby do powietrze, od czasu do czasy drapiąc drzemiącego na jego kolanach Setha za uchem. - Co do obowiązków. Oprócz słuchania moich rozkazu do zakresu twoich obowiązków należy utrzymywanie całego domu w porządku i karmienie Setha. To wszystko. Jakieś pytania?
Natsu potrząsnął przecząco głową. Nie miał żadnych pytań, no poza tym, które już wcześniej zadał. Wstał więc z miejsca i podszedł do kanapy by usiąść obok Shin'ichiego. Spojrzał mu prosto w oczy, bardzo starając się zwrócić na siebie uwagi.
- Dlaczego jesteś taki samotny? - zapytał go chłodno, ignorując warczenie Setha. - Jak poznam twój pokój? Co jeśli nie będę chciał wykonać twojego rozkazu? Zamierzasz się mną karmić?
No dobrze, może jego psychika kłamała na samym początku. Miał mnóstwo pytań, ale postanowił mu je dawkować. Mieli w końcu cały tydzień na ich wykorzystanie.
Shin'ichi zlustrował chłopaka od góry do dołu. W tym momencie powinie się na niego rzucić i opróżnić go z krwi. Zamiast tego tylko przewrócił z zażenowaniem oczami i wrócił do głaskania, bestii nocy.
- Jesteś dziwny - To była jego jedyna reakcja na bezczelność Natsu. Dlaczego go nie zabił? Ba... Nawet nie zranił? Bo było coś w tym chłopaku, czego wcześniej nie dopuszczał do swoich myśli. Tak bardzo przypominał mu jego samego. Jego, kiedy jeszcze nie stał się pozbawionym uczuć mordercą. Jego, kiedy po raz pierwszy pojawił się na wyspie. Odważnego, ciekawskiego i bezczelnego do granic możliwości. - Nie wiem co cię ten Wagner nauczył, ale wampiry nie są istotami stadnymi, tak jak wy, ludzie. Wolimy wieść życie samotników. Poznasz po tym, że będzie to ostatni pokój, jaki uznałbyś za mój. Zobaczymy w między czasie, ale módl się do "w co tam wierzysz", żebyśmy nie musieli. A co do ostatniego pytania, to ta sama odpowiedź. A teraz przynieś mi krew. Kuchnia. Lodówka po prawej. Umieram z głodu. - zakończył machając na niego ręką.
- Jesteś dziwny - To była jego jedyna reakcja na bezczelność Natsu. Dlaczego go nie zabił? Ba... Nawet nie zranił? Bo było coś w tym chłopaku, czego wcześniej nie dopuszczał do swoich myśli. Tak bardzo przypominał mu jego samego. Jego, kiedy jeszcze nie stał się pozbawionym uczuć mordercą. Jego, kiedy po raz pierwszy pojawił się na wyspie. Odważnego, ciekawskiego i bezczelnego do granic możliwości. - Nie wiem co cię ten Wagner nauczył, ale wampiry nie są istotami stadnymi, tak jak wy, ludzie. Wolimy wieść życie samotników. Poznasz po tym, że będzie to ostatni pokój, jaki uznałbyś za mój. Zobaczymy w między czasie, ale módl się do "w co tam wierzysz", żebyśmy nie musieli. A co do ostatniego pytania, to ta sama odpowiedź. A teraz przynieś mi krew. Kuchnia. Lodówka po prawej. Umieram z głodu. - zakończył machając na niego ręką.
- Tak jest - Natsu zasalutował mu tylko i wstał idąc do kuchni. Zdążył się już w miarę zorientować w rozmieszczeniu pokoi tego mieszkania. Miał telegraficzną pamięć, wystarczyła więc jedna rundka, jedno spojrzenie. Odnalazł lodówkę i wyciągnął z niej woreczek z krwią, sobie biorąc leżące na stole jabłko. Podał krew mężczyźnie znów obok niego siadając. - Toshiya-san jest dziwnym wampirem - przyznał powoli, wgryzając się w jabłko. - Łagodnym... przynajmniej w stosunku do mnie - uśmiechnął się słabo, przypominając sobie jedno ze zdarzeń przeszłości, kiedy to widział jak Wagner pozbawia jego rodzonego ojca głowy. Odrzucił to wspomnienie głęboko, by już go nie nękało. - Smacznego - przypomniało mu się.
- Jasne. Toshiya po prostu jest stary i słaby. Za bardzo przywiązuje się do rzeczy materialnych. Zamiast iść z duchem czasu, on zatrzymał się w miejscu nie chcąc zrobić kolejnego kroku do przodu. - powiedział Shin'ichi, biorąc kolejny łyk posoki. Mimo iż był naprawdę głodny i powiedzmy sobie szczerze, zalicza się raczej do grupy z wielkim napisem "Potwór", to nie rzucił się na worek z posiłkiem jak by mógł się spodziewać tego Natsu. Wręcz przeciwnie. Pił powoli, delektując się każdym łykiem, jak gdyby było to wyjątkowe wino, a nie jego obiad. - Poza tym nie musisz tutaj siedzieć. Możesz już odejść. Jak na razie cię nie potrzebuję.
***
Natsu spojrzał na niego z powątpiewaniem po czym rozejrzał się po salonie i wstał z miejsca. Wypadałoby skorzystać z gościnności gospodarza i trochę pozwiedzać. Odłożył ogryzek jabłka do popielniczki i ruszył w stronę mahoniowych, ręcznie rzeźbionych schodów prowadzących na górę. Przesunął palcami po balustradce i pokręcił z westchnieniem głowy. Co za flejtuch z tego wampira. Zakodował sobie w pamięci by zacząć od ścierania kurzy, ale to już jutro. Głos Shin'ichiego zatrzymał go w pół drogi na górę.
- Jeszcze jedno. Nie wolno wchodzić ci na strych. Nawet na niego patrzeć. Jeżeli złamiesz ten zakaz, to ja złamię obietnicę i oddam Wagnerowi twoje gnijące ścierwo.
- I zginiesz marnie chwilę później - odkrzyknął mu Natsu wbiegając na samą górę, zanim wampir zdołał dodać coś jeszcze. Wywrócił lekko oczyma. Też coś, zakazy i zakazy... szkoda tylko że chłopak wiedział, że nie wytrzyma z nimi całego tygodnia. Może najpierw pójdzie na zakupy i zacznie pić werbenę...
Korytarz, który wyłonił mu się wraz ze szczytem schodów był oświetlony jedynie starymi lampami, umieszczonymi w niedalekiej od siebie odległości. Dawały one jedynie delikatne, żółte światło. Przyprawiło to chłopaka o lekkie dreszcze. Mimo to, wiedziony jakimś dziwnym przeczuciem poszedł aż na sam koniec korytarza. Zaczął zwiedzanie od pokoju na samym końcu. Trafił jak w dziesiątkę.
- Następnym razem zagram w rosyjską ruletkę - obiecał sobie, bo przecież Toshiya tyle razy go do tego namawiał, a on twierdził że brak mu szczęścia. Teraz wiedział, że szczęście jednak się do niego uśmiecha. Pokrętnie, na swój sposób.
Pokój, w którym się znalazł, mógł należeć tylko i wyłącznie do Shin'ichiego. Był on dość obszerny, a jego okna zostały zasłonięte ciężkimi bordowymi zasłonami. W pokoju panował lekki zaduch. Widać wampir nie lubił wietrzyć. Natsu od razu otworzył jedno z okiennic, by wreszcie móc odetchnąć świeżym powietrzem nocy. Zamknął na chwilę oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to fortepian stojący w kącie. Zajmował może niewielką powierzchnię pokoju, ale odznaczał się na jego tle. Chłopak zamrugał kilkakrotnie. Czyżby nasz wampir miał w sobie romantyczną duszę? Nie, to niemożliwe. Potrząsnął przecząco głową. Wbite w ścianę noże skutecznie odsunęły od niego tę myśl. Kolejnym aspektem pokoju były książki. Całe morze książek. Chłopak z ciekawości wziął jedną do ręki i usiadł na skromnym łóżku, zapalając sobie boczne światło. Dmuchnął na zakurzoną okładkę i zmarszczył lekko brwi. Historia Japonii. Cóż nigdy nie był poza granicami wyspy więc nie bardzo wiedział co tracił. Położył się wygodniej na posłaniu i zaczął kartkować książkę, usypiając nawet nie wiedząc kiedy.
Wampir wciąż w tej samej pozycji wypoczywał w salonie. Pociągnął ostatni łyk krwi, z żalem patrząc na opróżnione opakowanie, które po chwili rzucił na stolik.
- Jasne. Toshiya po prostu jest stary i słaby. Za bardzo przywiązuje się do rzeczy materialnych. Zamiast iść z duchem czasu, on zatrzymał się w miejscu nie chcąc zrobić kolejnego kroku do przodu. - powiedział Shin'ichi, biorąc kolejny łyk posoki. Mimo iż był naprawdę głodny i powiedzmy sobie szczerze, zalicza się raczej do grupy z wielkim napisem "Potwór", to nie rzucił się na worek z posiłkiem jak by mógł się spodziewać tego Natsu. Wręcz przeciwnie. Pił powoli, delektując się każdym łykiem, jak gdyby było to wyjątkowe wino, a nie jego obiad. - Poza tym nie musisz tutaj siedzieć. Możesz już odejść. Jak na razie cię nie potrzebuję.
***
Natsu spojrzał na niego z powątpiewaniem po czym rozejrzał się po salonie i wstał z miejsca. Wypadałoby skorzystać z gościnności gospodarza i trochę pozwiedzać. Odłożył ogryzek jabłka do popielniczki i ruszył w stronę mahoniowych, ręcznie rzeźbionych schodów prowadzących na górę. Przesunął palcami po balustradce i pokręcił z westchnieniem głowy. Co za flejtuch z tego wampira. Zakodował sobie w pamięci by zacząć od ścierania kurzy, ale to już jutro. Głos Shin'ichiego zatrzymał go w pół drogi na górę.
- Jeszcze jedno. Nie wolno wchodzić ci na strych. Nawet na niego patrzeć. Jeżeli złamiesz ten zakaz, to ja złamię obietnicę i oddam Wagnerowi twoje gnijące ścierwo.
- I zginiesz marnie chwilę później - odkrzyknął mu Natsu wbiegając na samą górę, zanim wampir zdołał dodać coś jeszcze. Wywrócił lekko oczyma. Też coś, zakazy i zakazy... szkoda tylko że chłopak wiedział, że nie wytrzyma z nimi całego tygodnia. Może najpierw pójdzie na zakupy i zacznie pić werbenę...
Korytarz, który wyłonił mu się wraz ze szczytem schodów był oświetlony jedynie starymi lampami, umieszczonymi w niedalekiej od siebie odległości. Dawały one jedynie delikatne, żółte światło. Przyprawiło to chłopaka o lekkie dreszcze. Mimo to, wiedziony jakimś dziwnym przeczuciem poszedł aż na sam koniec korytarza. Zaczął zwiedzanie od pokoju na samym końcu. Trafił jak w dziesiątkę.
- Następnym razem zagram w rosyjską ruletkę - obiecał sobie, bo przecież Toshiya tyle razy go do tego namawiał, a on twierdził że brak mu szczęścia. Teraz wiedział, że szczęście jednak się do niego uśmiecha. Pokrętnie, na swój sposób.
Pokój, w którym się znalazł, mógł należeć tylko i wyłącznie do Shin'ichiego. Był on dość obszerny, a jego okna zostały zasłonięte ciężkimi bordowymi zasłonami. W pokoju panował lekki zaduch. Widać wampir nie lubił wietrzyć. Natsu od razu otworzył jedno z okiennic, by wreszcie móc odetchnąć świeżym powietrzem nocy. Zamknął na chwilę oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to fortepian stojący w kącie. Zajmował może niewielką powierzchnię pokoju, ale odznaczał się na jego tle. Chłopak zamrugał kilkakrotnie. Czyżby nasz wampir miał w sobie romantyczną duszę? Nie, to niemożliwe. Potrząsnął przecząco głową. Wbite w ścianę noże skutecznie odsunęły od niego tę myśl. Kolejnym aspektem pokoju były książki. Całe morze książek. Chłopak z ciekawości wziął jedną do ręki i usiadł na skromnym łóżku, zapalając sobie boczne światło. Dmuchnął na zakurzoną okładkę i zmarszczył lekko brwi. Historia Japonii. Cóż nigdy nie był poza granicami wyspy więc nie bardzo wiedział co tracił. Położył się wygodniej na posłaniu i zaczął kartkować książkę, usypiając nawet nie wiedząc kiedy.
Wampir wciąż w tej samej pozycji wypoczywał w salonie. Pociągnął ostatni łyk krwi, z żalem patrząc na opróżnione opakowanie, które po chwili rzucił na stolik.
- Chłopak później posprząta. - powiedział. Nie chodziło o to, że był zbyt leniwy, aby samemu wyrzucić worek. Musiał po prostu zapewnić swojemu słudze jakieś zajęcie. Nie mógł pozwolić na to, żeby się nudził. Jeszcze wpadłoby mu do głowy złamać jedyny zakaz jaki mój dał. - Skoro o nim mowa, to co ten szczyl tak długo robi. Mam nadzieję, że nie ma go tam gdzie myślę.
Białowłosy szybko podniósł się z kanapy, zrzucając przy tym Setha na podłogę, który odrobinę naburmuszony na swojego pana, przeniósł się na dywan przy kominku. Katsu natomiast z coraz większą obawą, pędem ruszył na górę. Na strych.
W tym samym czasie, Natsu wciąż smacznie spał w pokoju wampira. Coś było jednak nie tak. Ktoś albo coś go obserwowało. Nagle z jednej z półek z książkami spadło kilka grubych tomów, które z hukiem wylądowały na ziemię, wyrywając chłopaka ze snu. Sam porę, gdyż kilka sekund później do środka wpadł wściekły Jedyny.
- Powiesz mi, co ty tu do cholery robisz?
Białowłosy szybko podniósł się z kanapy, zrzucając przy tym Setha na podłogę, który odrobinę naburmuszony na swojego pana, przeniósł się na dywan przy kominku. Katsu natomiast z coraz większą obawą, pędem ruszył na górę. Na strych.
W tym samym czasie, Natsu wciąż smacznie spał w pokoju wampira. Coś było jednak nie tak. Ktoś albo coś go obserwowało. Nagle z jednej z półek z książkami spadło kilka grubych tomów, które z hukiem wylądowały na ziemię, wyrywając chłopaka ze snu. Sam porę, gdyż kilka sekund później do środka wpadł wściekły Jedyny.
- Powiesz mi, co ty tu do cholery robisz?
Chłopak nie do końca zarejestrował ton głosu wampira. Przetarł zmęczone oczy i ziewnął szeroko, zanim przeniósł wzrok na Shin'ichiego.
- Czytam - odparł niezbyt szczęśliwy że go obudzono. Zaczął zaraz rozglądać się za winowajcą, ale jakoś nic nie mógł zaobserwować. Wstał zatem z łóżka, żeby mężczyzny jeszcze bardziej nie denerwować. - Przysnęło mi się. Nie byłem na tym twoim świętym strychu - wydusił z siebie, odkładając 'Historię Japonii' tam gdzie ją znalazł, czyli na podłogę.
- Przecież wiem, że nie byłeś - mruknął Katsu, już odrobinę spokojniejszy - Chyba nie jesteś aż taki głupi. No przynajmniej na takiego nie wyglądasz. - dodał, rozglądając się po pokoju, czy chłopak przypadkiem czegoś nie zniszczył lub sobie nie przywłaszczył - Poza tym i tak jest zamknięty. Chętnie bym się dowiedział, co te książki robią na podłodze? Może reszta domu nie jest jakaś idealnie czysta, ale ten pokój to świętość i tu zawsze, ale to zawsze jest i ma być perfekcyjny porządek. - powiedział znów odrobinę tracąc nad sobą kontrolę.
Natsu nie wiedział czy ma jego pierwsze zdanie wziąć jako komplement czy pogardę. Zdecydował więc przemilczeć sprawę. Uniósł też lekko brew, kiedy Shin'ichi zacisnął mocniej pięści jakby tracąc nad sobą kontrolę.
- Zaraz je posprzątam - obiecał szybko, nie wdając się już w szczegóły i nie próbując go przekonać, że właśnie w takim porządku je znalazł. Zakasał rękawy bluzy i pozbierał kilka grubszych tomów, wspinając się na palce by dosięgnąć jednej z wyższych półek. Szlag by trafił jego niski wzrost. - Mówiłeś, że jak znajdę pokój, który wyglądem na pewno mi ciebie nie przypomni to będzie on twój. Muszę cię lekko rozczarować - oznajmił podczas sprzątania. - Noże psują ci całą tę koncepcję.
Wampir już miał coś do niego odwarknąć, jednak zamiast tego znieruchomiał, dziwnie sztywniejąc. Spojrzał podejrzanym wzrokiem na Natsu, który w tym momencie zrozumiał dziwne zachowanie swojego tymczasowego pana. Po pokoju przeszedł zimny powiew. Nie byłoby to wcale dziwne, gdyż jedyne okno w pomieszczeniu było otwarte na oścież. Wiatr jednak nie powiał do okna, lecz w jego stronę.
- Kto tu był? - zapytał po chwili milczenia, przez cały czas mając wyostrzone zmysły.
- Kto tu był? - zapytał po chwili milczenia, przez cały czas mając wyostrzone zmysły.
Natsu odruchowo zrobił kilka kroków w tył. Nie chciał stać na linii ognia. Cofnął się jeszcze kawałek, uderzając o coś plecami. Zmiął przekleństwo w ustach, kiedy poczuł przy swoim uchu ciepły powiew czyjegoś oddechu. Przełknął głośno ślinę nieruchomiejąc i w tej jednej chwili przeklinając Shin'ichiego. Pozbawił go jego jedynej obrony.
- Proszę Katsu, nigdy nie sądziłam że masz takie upodobania - oznajmiła kobieta o płomiennych włosach, przesuwając palcem po policzku chłopaka. - Musi być dobry w łóżku - wyszczerzyła swoje kły w porażającym uśmiechu.
- Laura?! - Z gardła Jedynego wydobył się zduszony okrzyk zdziwienia. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Co ty tu robisz? Byłem pewien, że przeniosłaś się na przeciwległy kraniec wyspy. - powiedział, starając znów zapanować nad sobą. - Poza tym, jakżeś do cholery tutaj weszła? - Na jego twarzy malowało się wszystko nie zadowolenie czy radość. Szczerze nie przepadał zbytnio za wampirzycą, która swego czasu nękała go swoją osobą i zbyt dużym popędem. Miał nadzieję jej już więcej nie oglądać na oczy. Jak widać ona jednak miała inne plany.
- Zostawiasz otwarte okna i zastanawiasz się jak się tu dostałam? - kobieta była wyraźnie zszokowana tym jawnym brakiem pomyślunku ze strony Jedynego. Natsu zamknął mocno powieki wzdychając ciężko. Świetnie, to teraz mu się oberwie za otwarcie tego przeklętego okna. - Lepiej mi powiedz od kiedy otaczasz się takimi ścierwami?! - potrząsnęła mocniej chłopakiem, nagle łapiąc go obiema rękoma za głowę. - Może powinniśmy przetrącić ci kark? - wyszeptała mu do ucha.
- Może lepiej nie? - zaproponował nieśmiało Natsu. Niespecjalnie spieszyło mu się na tamten świat. W końcu nie ona była jego 'właścicielką'. Nie zamierzał dać się zabić jakiemuś podrzędnemu wampiakowi.
- Może lepiej powiesz mi, kto otworzył okno, Natsu? - zapytał wściekły Shin'ichi, szczerząc do chłopaka kły. Mógł go straszyć, znęcać się psychicznie, a nawet ranić. Niestety większej krzywdy już mu nie było wolno zrobić. Poza tym tylko on ma do niego prawo. Teraz to jest jego zabawka i nie pozwoli nikomu jej sobie odebrać.
Jednym szybkim ruchem złapał chłopaka za kołnierzyk koszulki i odciągnął od wyraźnie głodnej wampirzycy.
- Od dzisiaj. Ten szczeniak ma u mnie dług do spłacenia. Lepiej powiedz, co ciebie tutaj sprowadzać, zamiast grozić mojej służbie.
Jednym szybkim ruchem złapał chłopaka za kołnierzyk koszulki i odciągnął od wyraźnie głodnej wampirzycy.
- Od dzisiaj. Ten szczeniak ma u mnie dług do spłacenia. Lepiej powiedz, co ciebie tutaj sprowadzać, zamiast grozić mojej służbie.
Natsu już miał go przeprosić za swój haniebny występek, ale postanowił zachować to na później. Ostrożnie schował się za wampira, ostatecznie schodząc z linii ognia. Wreszcie się mu to udało. Obserwował jednak Laurę z uwagą. Nie chciał zostać jej przekąską.
- Odwiedzam starego przyjaciela. Podzieliłbyś się obiadkiem - kobieta spojrzała tęsknie za chłopakiem i wyszczerzyła kły w przerażającym uśmiechu. Natsu odruchowo przylgnął mocniej do pleców Shin'ichiego. No co? Czasem i jego strach oblatywał.
- Mam nadzieję, że o mnie tu mowa - Katsu stanął nieco luźniej, krzyżując ręce na piersi. Coś jednak mu nie pasowało. A konkretnie ktoś przyklejony do jego pleców. Gwałtownie odwrócił się do tyłu. - Mógłbyś się ode mnie odsunąć?! Chyba ustalimy odległość, na którą możesz do mnie podchodzić - powiedział łapiąc go za kark i odsuwając pod ścianę. Po chwili znów odwrócił się do wampirzycy. - Jasne. W kuchni jest pełna lodówka. Poczęstuj się.
Kobieta roześmiała się serdecznie, ale już nie oponowała. Spokojnym krokiem wyszła z pomieszczenia i przeszła do lodówki. Skoro dostała zezwolenie to się napoi. Napoi i to całkiem porządnie. Natsu tymczasem odzyskał nad sobą władzę, biorąc kilka głębokich oddechów. Wreszcie mógł normalnie odetchnąć. Pierwsze co zrobił to zamknął to przeklęte okno.
- Przepraszam - wymamrotał nawet nie patrząc wampirowi w oczy. Wolał ich teraz nie widzieć.
- Nie ważne. Rano za to oberwiesz. - mruknął Katsu pod nosem, przewracając oczami - Teraz muszę zając się gościem, którego nam załatwiłeś. Eh...
Jedyny wolnym krokiem podszedł do ściany i wyjął w niej jeden z noży. W oczach chłopaka od razu pojawił się strach. Co jeżeli jego obecny pan postanowił już teraz ukarać.
- Ty masz tu zostać. Dzisiaj tutaj będziesz spał i masz się stąd nie ruszać aż do jutra rana. Masz - zawołał, rzucając mu pod nogi ostrze - Mam nadzieję, że umiesz się tym posługiwać
Jedyny wolnym krokiem podszedł do ściany i wyjął w niej jeden z noży. W oczach chłopaka od razu pojawił się strach. Co jeżeli jego obecny pan postanowił już teraz ukarać.
- Ty masz tu zostać. Dzisiaj tutaj będziesz spał i masz się stąd nie ruszać aż do jutra rana. Masz - zawołał, rzucając mu pod nogi ostrze - Mam nadzieję, że umiesz się tym posługiwać
Po tych słowach wyszedł na z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
Natsu jeszcze długo stał pod ścianą jak wmurowany, przenosząc wzrok to z ostrza miecza na drzwi, a to z powrotem na miecz. Nie bardzo rozumiał zachowanie wampira. Miał wrażenie, że znów mu się jakimś cudem upiekło. W końcu odważył się wziąć ostrze do dłoni. Zacisnął na nim mocno rękę siadając gdzieś w wolnym kącie pod ścianą i przysypiając. Nie zamierzał bardziej sobie u niego grabić. Wystarczyło, że już i tak był wściekły.