Pogadaj z nami :D

piątek, 1 sierpnia 2014

Co jest czerwone, ale nim nie jest?

Nieważne jak bym się starał, zawsze wszystko zepsuję... Dlaczego jestem taki beznadziejny...? Chciałem jej tylko pomóc, a ona... Zrobiłem jej świństwo...
Śnieżnobiały szczurek trącał co chwila jego policzek, jakby chciał pocieszyć swojego właściciela.
- Zostaw mnie, Luka... - wyszeptał z bólem w głosie. - Zraniłem Saphirę...
Ona... wie o mnie milion razy więcej rzeczy niż ja sam... Dlaczego nie chce mi o niczym powiedzieć?! Dlaczego to ukrywa?! Co takiego jej zrobiłem?! 
 - Oprócz tego, że umarła przeze mnie... - więcej łez spłynęło po jego policzkach. Zsunął się z łóżka, stawiając bose stopy na drewnianej podłodze. Zaczął po omacku szukać wyjścia, kiedy przypadkiem jego dłoń natrafiła na gładką taflę lustra.
- Uh? - Było zimne i gładkie, przywieszone na duży fragment ściany. - Co to jest...? - Usiadł na piętach, nie odsuwając dłoni od lustra.
Tymczasem jakiś czas później, mógł usłyszeć skrzypienie dolnych drzwi i poczuć jej zapach oraz zapach krwi zwierząt. Ścierała krew wierzchem dłoni z twarzy, sama niemal nią ociekając. Szła niczym cień, delikatnie, jak najciszej mogła, byleby tylko jej nie usłyszał. Chciała tylko się wykąpać i położyć spać. Starała się też oddychać przez usta, byleby nie zwiększać nieprzyjemnego uczucia w gardle. Wsunęła się do pokoju.
Obrócił się gwałtownie słysząc, że wchodzi i spojrzał ku niej, nadal dotykając swojego odbicia.
- Saphira?! - Czuł zbyt  dużo różnych zapachów, by ją rozpoznać. Cofnął się od ściany i uciekł z powrotem do łóżka, wciskając się w kat obok szafki. Saphira... Saphira!
Patrzyła na niego w milczeniu, nie poruszała się z miejsca przy drzwiach. W końcu zrobiła krok, specjalnie naciskając mocniej na panel, aż trzasnął nieprzyjemnie, potem kolejny i kolejny. Oblizała wargi z resztek posoki i powoli zbliżyła się do łóżka. Gdy na nie weszła, znowu skrzypnęło. Zachowywała się teraz jak skradający się zwierz, jak łowca, gotowy w każdej chwili pożreć swoją ofiarę, nie oddychała nawet.
- S...Sa..phi...ra... - Nie miał nawet sił krzyczeć o pomoc. Ten strach go sparaliżował. Nie, nie był tchórzem. Jednak czuł się kompletnie bezbronny. Obnażony emocjonalnie, fizycznie, nie widząc niczego, czując tylko krew, która jedynie zaburzała wszystkie jego zmysły, w końcu nie był do końca wampirem, a kusiła. Wpatrywał się ślepo rozszerzonymi do granic możliwości turkusowymi oczami w postać przed sobą. Tak, słyszał, że ktoś, coś się zbliża... coś, co pachniało krwią. Saphira!
Zbliżyła się do niego na kolejne centymetry, a jej oczy jarzyły się czerwienią. Pochyliła się nad swoją bezbronną ofiarą, która zapewne nie spodziewała się niczego. Był teraz w idealnej pozycji, z odsłoniętą szyją. Przesunęła językiem ponownie po swoich wargach i zbliżyła się. Mógł czuć jej zimny oddech na swojej skórze pod brodą.
- N...nie...! - Wcisnął się jedynie bardziej w kąt, sparaliżowany strachem. Wampir... Wampir... Może to ten Jedyny?! Ostatnim razem też go nie poznałem... Osłonił się rękoma... tak, to beznadziejna obrona, a jego gwałtowne ruchy tylko bardziej go pobudzały.
Zaciągnęła się jego zapachem i przesunęła językiem po jego szyi. Złapała go za nadgarstki i przytrzymała na łóżku, znajdując się nad nim.
- A...ah! P...puszczaj! - Kopnął na oślep nogą, trafiając w brzuch napastnika. Szarpnął się dość mocno i gwałtownie, próbując wyrwać. Saphira... Pomocy! 
Nie ruszyło jej to ani trochę. Schyliła się i otworzyła usta. Jej kły były bardzo widoczne. Dotknęła nimi jego szyi, ale.. nie wbiła ich. Białowłosy zacisnął powieki, gotowy na najgorsze. Był gotów się poddać, kiedy... nie poczuł tego bólu. Znieruchomiał, a głuchą ciszę wypełniało tylko przeraźliwie głośne i szybkie bicie jego serca. Dlaczego..? 
- A gdybym to nie była ja? - zapytała cichutko, tym swoim melodyjnym głosem, odsuwając się delikatnie i patrząc na jego twarz. - Też zachowałbyś się tak, jak teraz?
Drgnął gwałtownie, aż mogła to poczuć. Jego serce stanęło na moment, by po chwili znów wybijać przeraźliwie szybki rytm. A on zaczął się aż trząść, wpatrując w nią, by po chwili obrócić się na bok i skulić niczym małe dziecko, wybuchając głośnym płaczem.
- Cz...czemu...?!
- Po pierwsze - odparła nieco chłodnym tonem. - Za to, że podałeś mi swojej krwi bez mojej zgody. Nie zdajesz sobie sprawy, co zrobiłeś.. - odwróciła wzrok. - Moje miesiące ciężkiej pracy nad zaprzestaniem łaknięcia ludzkiej krwi, zniszczyłeś w przeciągu sekundy. Po drugie - pochyliła się nad nim i przesunęła językiem po jego szyi. - Chciałam, żebyś zobaczył w jakiej sytuacji możesz się znaleźć i w jakim niebezpieczeństwie jesteś na tej wyspie. Tutaj ludzie są traktowani jak zwierzęta, tylko na posiłek dla wampirów - pogłaskała go po policzku, odsuwając się na drugi koniec pokoju. - Nie rób tak nigdy więcej.. Bo gdy zacznę, nie powstrzymam się.
Zatrząsł się jedynie i skulił. Przez ciebie o mało co nie umarłem na zawał... Zacisnął powieki z całych sił i ukrył pod miękką i ciepłą pościelą.
- P...przepraszam... - wyszeptał błagalnie. - Wybacz mi! Przepraszam! Przepraszam... - znów cicho załkał. - Nie chciałem...
- Czasu, choćby się najbardziej na świecie chciało, nie da się cofnąć - wyszeptała po czym zniknęła w łazience.
Zostawiła mnie... Poszła sobie... A obiecała, że... że mnie nie zostawi...
Wykąpała się dość szybko, zmywając z siebie całą krew, brud i inne substancje, czy rzeczy. Gdy wyszła założyła na swoje nogi czarne leginsy, a na resztę ciała długi sweter koloru beżu. Wysunęła się z łazienki i spojrzała na Tadashiego.
- Uspokoiłeś się już? - spytała cicho. 
Jej ukochany jednak nie odpowiedział. Leżał nieruchomo ukryty pod pierzyną, a kołdra unosiła się w rytm jego miarowego, spokojnego oddechu. Jedynie czubek jego głowy był dla niej widoczny. Przymknęła smutno oczy i podeszła do łóżka, siadając na jego brzegu.
- Musisz mnie zrozumieć, Tadashi - wyszeptała cichutko, czując łzy pod powiekami, które po chwili spłynęły, znacząc drogą po jej policzkach. - Ja chce dla Ciebie jak najlepiej.. Chce, żebyś był szczęśliwy i bezpieczny, ale nie ułatwiasz mi tego - ukryła twarz w dłoniach, a jej ciałem zaczęły targać dreszcze. - Dlaczego nie rozumiesz, że kocham Cię na tyle, że nikomu nie pozwoliłabym Cię skrzywdzić?! Tym bardziej sobie?!
Kolejna fala milczenia. Białowłosy zdawał się ignorować ją całkowicie. W pewnym momencie z jego ust wyrwał się tylko cichutki pomruk.
- Saphi...ra... - wymamrotał nieprzytomnie, jakby... spał.
Spojrzała na niego do tyłu. Złapała skrawek kołdry i odkryła go.
Chłopak leżał spokojnie, nieco skulony, z dłońmi przy twarzy... na jego bladych policzkach widniały czerwone wypieki, a wargi miał nieco rozchylone. Oddychał spokojnie, a kiedy tak sobie spał, mogła policzyć wszystkie jego śliczne, delikatnie piegi. Uśmiechnęła się czule, widząc to. Przykryła go szczelnie i pocałowała w policzek, po czym położyła się obok niego, lecz na kołdrze i zamknęła oczy, by po chwili oddać się w błogi sen.

***

Tak jak się spodziewała, jej kochany spał, pogrążony w głębokim i przyjemnym śnie, widziała to po jego zachowaniu. Leżała tuż obok niego, pod kołdrą, przytulając go do siebie i głaszcząc delikatnie po tych jego białych włoskach. Wsunęła w nie nosek, by napawać się choć tak jego zapachem. W tym miejscu nie było aż tyle krwi, co w szyi, więc nie bała się, że się na niego rzuci, choć jej nozdrza pulsowały, domagając się, by poddała się pożądaniu i zatopiła kły w jego delikatnej, kruchej skórze. Tak, to prawda, w końcu był człowiekiem, więc dla wampira, był po prostu niczym porcelana - jeden zły ruch i mogła się roztłuc. Zamknęła oczy, przyciskając go do siebie nieco mocniej i odetchnęła z lubością.
- Yhm... - Białowłosy poruszył się nieznacznie i zakopał głębiej w pierzynie, czując na swojej twarzy pierwsze promienie słońca. Mocny uścisk ukochanej wokół jego pasa dawał mu poczucie bezpieczeństwa, a także jej ciepło, które czuł całymi plecami.
Muszę sprawdzić, czy dam radę.. Przesunęła głowę nieco w dół i wsunęła swój nosek w włosy przy jego szyi, które po chwili odgarnęła. Starała się oddychać przez usta, ale i tak jej bardzo wyraźny wzrok wypatrzył te wszystkie żyłki, które aż prosiły się o zrobienie w nich dziur. Pochyliła się niżej i dotknęła wargami jego skóry. Były zimne, więc nie zdziwiła ją gęsia skórka chłopaka.
- Ahmn... - Zadrżał wyraźnie, po czym obrócił się w stronę czarnowłosej. - Saphie...
Wyglądał tak słodko wśród promieni słońca... jego piegi zdobiły jego bladą twarz, a turkusowe oczy jarzyły się smutkiem.
- Dzień dobry... - wyszeptał ledwo przytomnie, dopiero co się rozbudził. Zakopał się w poduszce, po czym ziewnął sobie cicho.
- Dzień dobry - powtórzyła po nim i pogłaskała go delikatnie, zmysłowo po policzku. - Jak się spało?
- Uhm... dobrze... - wymruczał cichutko i uśmiechnął się, zamykając oczy. - Przy tobie... najlepiej...
Wtulił się w nią nagle bardzo mocno, nie chcąc puścić. Chciał czuć jej ciepło i słyszeć bicie jej serca.
- Kocham cię, mała...
Objęła go bardzo mocno, chowając głowę w zagłębieniu jego ramienia. Zamknęła oczy i odetchnęła.
- Ja Ciebie też, duży...
Chłopak zaśmiał się cicho, słysząc jej słowa.
- Nie jestem duży...
Zarumieniła się mocno i pstryknęła go w nos, po czym zachichotała.
- Oj uwierz, duży to ty jesteś i to bardzo - zachichotała przesuwając dłoń do jego brzucha.
- W...wcale nie... - Białowłosy oblał się szkarłatnym rumieńcem.
Wtuliła się w niego jednak tylko i zamknęła oczy.
- Cieszę się, że jesteśmy tu razem.

1 komentarz:

  1. Początek niezbyt przyjemny. Biedny Tadashi najchętniej chyba obwiniłby się za całe zło tego świata. No a potem ta niespodzianka ze strony Saph. Ja się dziwę, że Dashi tam nie zszedł na zawał. No ale z drugiej strony nie dziwię się jej. Ma rację. On jest zbyt kruchy, a na wyspie jest zbyt niebezpiecznie dla niego.
    Końcówka była piękna i przesłodka. Chcę więcej takich. Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani