Pogadaj z nami :D

piątek, 1 sierpnia 2014

Co mieszka w Twoim sercu?

Do cholery jasnej, może jak raz i porządnie go ugryzę, to popamięta, żeby nie wyłazić z domu, beze mnie!
Czarnowłosa strzała gnała przez las w tempie błyskawicy, chcąc jak najszybciej odnaleźć ukochanego, co nie było dla niej trudne. Była po polowaniu, a jej zmysły nadal były zajęte przez krew i ustawione na tropiciela, dlatego czuła jego posokę nawet z takiej odległości. Jej serce tłukło jej w piersi, coraz bardziej przerażone, ale i rozjuszone. Ja już wiem co zrobię, popamięta tą lekcję do końca życia!
- Bez tych szczurów nie przeżyłbym na wyspie jednego dnia... Są jak moja rodzina - uśmiechnął się miło do Avriel i głaskał Lukę dalej. Zastanawiał się głęboko, czy Saphira już wróciła.. a jeśli wróciła, zapewne szukała go. Martwiła się? Tego do końca nie był pewny, ponieważ tak naprawdę nie był pewny tego, co można się po nim spodziewać.
"Rodzina"
Zastanowiła się chwilę, mrużąc delikatnie oczy. Nagle jednak do jej nozdrzy dotarł obcy, dotąd nieznany zapach. Odwróciła głowę w tamtą stronę, czekając na spotkanie.

Saphira tylko przyśpieszyła, czując oprócz zapachu Tadashiego.. Obcego wampira. Jej źrenicę zmniejszyły się, wszystkie mięśnie napięły, a ona cała była gotowa na spotkanie. Obnażyła kły, a po chwili wpadła na polanę. To trwało kilka sekund. Kasztanowo włosa uderzyła w drzewo parę metrów dalej, a ona syczała głośno, pochylając się.
Białowłosy, kiedy tylko z daleka wyczuł zapach ukochanej, już wiedział, co zaraz nastąpi. Luka wcisnęła się głęboko w kieszeń, a on poderwał na równe nogi, wpatrując prawdopodobnie w czarnowłosą przed sobą. Jej dziki syk wywołał u niego nieco większy dreszcz strachu, niż uprzednie rozpoznanie w Avriel wygłodniałego wampira. 
- S...Saphira!
Serce zabiło mu mocniej i szybciej... W głowie miał tylko wczorajszą scenę, kiedy o mało co nie zszedł na zawał ze strachu, gdy dawała mu niezłą lekcję. Bał się, że to się powtórzy. 
Jedyne, co w pierwszej chwili zdążyłam poczuć to szybkie spotkanie z drzewem. Syknęłam cicho, a moje oczy znów przybrały barwę szkarłatu. Wpatrywały się teraz w czarnowłosą wampirzycę, która stała parę metrów przed nią. Zapewne znała chłopaka, skoro tak ostro go broniła.
Spojrzała na Tadashiego, a jej oczy niemal płonęły z wściekłości, głodu i strachu. Podeszła do niego i złapała go za kołnierz, przyciągając do siebie.
- Obiecuję, że dla Ciebie, to też nie skończy się dobrze! - wrzasnęła głośno z warczeniem. - Co ja mówiłam na temat wychodzenia samemu z domu?! Kretynie! Idioto! Pomyślałeś choć na moment o tym, że tutaj się poluję na takich ludzi jak ty?! Jesteś bezbronny! Kiedy zdasz sobie w końcu z tego sprawę?! - a łzy spływały potokiem z jej oczu i głos jej drżał.  
- J...ja... ja... - zająknął się, a jego oczy pod opaską były szeroko otwarte z czystego przerażenia. Tak, bał się jej. Przerażała ją ta wrogość, która od niej biła. Dzikość. Złość. Pragnienie. Ta żądza. Idioto... Kretynie... Kilka łez spłynęło po jego bladych policzkach spod opaski, a on sam szarpnął się, próbując wyrwać się z jej uścisku. - J...ja tylko... - "Jesteś bezbronny..."  
Warknęłam cicho pod nosem, zwlekając się z ziemi. Kątem oka obserwowałam tę parkę. A dokładniej najbardziej zaintrygowało mnie zachowanie wampirzycy. Czyli mogłam wnioskować, że jednak to była jego ukochana, a on wcale nie był sam na wyspie.
Słone krople spływały nadal. Oparła głowę o jego pierś i wyszeptała błagalnym, zrozpaczonym głosem.
- Nie rób tak nigdy więcej.. 
- P...przepraszam... - Chłopak objął czarnowłosą mocno, przyciskając do siebie. Przepraszam...
Westchnęłam cicho, po chwili stwierdzając, że nic tu po mnie. Tadashi dostał opieprz od swojej dziewczyny i pewnie zmyją się zaraz do siebie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, spoglądając na nich, po czym założyłam kaptur na głowe i odwróciłam się na piecie.
Czarnowłosa natychmiast spojrzała w jej stronę. Odsunęła się w sekundę od Tadashiego i ruszyła szarżą na dziewczynę. Złapała ją za rękę i cisnęła po raz kolejny, tym razem na środek polany.
- Coś za jedna? I dlaczego tknęłaś moją zdobycz? - warknęła, podchodząc do chłopaka. - Nie jest wystarczająco naznaczony MOIM zapachem?  
Zdo...bycz...? Białowłosy cofnął się natychmiast z powrotem pod drzewo. Jak to... zdobycz...? Dlaczego...? Po raz kolejny poczuł tę paraliżującą bezradność. Zasłonił sobie usta dłonią, podczas gdy w jego głowie rozbrzmiewały jedynie jej niemiłe słowa... "...naznaczony moim zapachem..." Zatopił zęby w swojej dłoni, by ból sprowadził go z powrotem na ziemię.  
Jeb. Znów na ziemi.
Westchnęłam ciężko, dziwnie zażenowana tym wszystkim. Spojrzałam się na dziewczynę, po czym na jednym wdechu odparłam:
- Polowałam, wpadłam przypadkowo na twojego ukochanego, moja zdobycz uciekła - po czym złapałam ją za nadgarstek i sprawiłam, że tym razem to ona leżała na ziemi na moim miejscu.
- Jestem Avriel. Ale wolę, jak inni zwracają się do mnie Avi - wyjaśniłam, podając jej dłoń, aby mogla wstać.

Ujęła jej dłoń, po czym wstała z lekkim uśmiechem. Godny przeciwnik.
- Saphira, miło mi - odparła trzęsąc podaną kończyną na powitanie. 
Odsunęła się i podeszła do ukochanego, przytulając go, po czym szepnęła mu do ucha.
- Wymyślę karę dla Ciebie. 
Najpierw jedna chciała zabić drugą, a teraz obie się pogodziły... to było dla niego jak jakiś strasznie popieprzony sen. Sen, podczas którego jedynie słyszał głosy i dźwięki otoczenia. Nienawidził takich snów. Gdy tylko poczuł dotyk czarnowłosej, odruchowo szarpnął się, chcąc uciec... Bał się. A jeszcze jej cichy szept i zimny oddech na jego karku...
- Zostaw mnie! - krzyknął cicho, a na tyle na ile miał sił, odepchnął ją od siebie.   
- Mi również - odparłam, a kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze. Po chwili jednak Saphira odeszła ode mnie a znalazła się przy Tadashim. On jednak ku mojemu zdziwieniu szarpnął się z objęć wampirzycy. 
Dziewczyna przymknęła oczy, upadając pośladkami na ziemię. Nie zdziwiła ją taka reakcja, ale wbiła się dość mocno w jej serce, na co więcej łez tylko spłynęło z jej oczu.
- O co chodzi, Tadashi? - spytała spokojnym, choć drżącym głosem. 
Osunął się po pniu drzewa na ziemię i skulił, ukrywając głowę pomiędzy kolanami.
- Więc jestem tylko twoją "zdobyczą", tak....?  
Jej serce.. stanęło.. A oczy rozwarły się niemożliwie szeroko.
- C..co?! N..nie! Jak mogłeś... - łzy spłynęły jeszcze bardziej. - Jak mogłeś tak pomyśleć?! - rozpłakała się na dobre.. 
- "Nie wychodź z domu", "nie rób tak, nie rób siak"... te wszystkie zakazy i rozkazy! A twoja słowa?! Słyszałaś sama siebie?! "Dlaczego tknęłaś moją zdobycz?" To mówi samo za siebie... - wydukał ledwo ze łzami. 
Zacisnęła powieki.
- Inaczej jak każdy inny wampir, rzuciłaby się na Ciebie.  
- Przepraszam... - wyszeptał. - Że jestem nieposłuszny... że sprawiam problemy... 
Ona jednak już milczała, siedząc w miejscu do którego została odrzucona. Wpatrywała się tępo w swoje nogi, oddychając przez usta, by się uspokoić, a łzy kapały na już mokrą trawę obficie.  
- Saphira... - Tadashi przysunął się do niej powoli i objął ją ostrożnie, jakby bał się, że zaraz znów coś się stanie. - Przepraszam... ja... wcale tak nie myślę... dobrze wiesz, co do ciebie czuję... 
Delikatnie przytuliła go, opierając głowę o jego pierś. Nie mogła wytrzymać tego uczucia, po słowach, które powiedział. 
- Ja... chciałbym wrócić do domu... - pogłaskał ją czule po plecach. - Kocham cię... proszę. 
Skinęła tylko głową i złapała go w pasie. Spojrzała na Avi.
- Dziękuje, za nie zjedzenie go - mruknęła po czym przerzuciła go sobie po prostu przez ramię i zniknęła w lesie.   
Kiwnęłam tylko głową na znak "nie ma za co", po czym sama postanowiłam wrócić do swojej chatki. Na dzisiaj starczy mi chodzenia po lesie... A zapoluje kiedy indziej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani