Wzrok Shin'ichi'ego przeniósł się na stojącą po drugiej stronie pomieszczenia, czarnowłosą wampirzycę. Nie rzucała się zbytnio w oczy. Przez swój wzrost wydawała się być krucha i słaba, ale wampir za dobrze znał już życie, żeby oceniać innych po wyglądzie. Dziewczyna była naprawdę ładna, wręcz anielsko piękna, a najpiękniejsze były jej fioletowe oczy, o nietypowej barwie tęczówek.
Przyszedłem tu z zamiarem napawania się widokiem wykrwawionych zwłok białowłosego lub ewentualnie dobić go, gdyby szczęśliwym trafem udało mu się dłużej konać niż powinien. Ale on przeżył. Mało tego, nawet nie było po nim widać żadnego śladu z naszego ostatniego spotkania. Musiałem to koniecznie zmienić.
Saphira zmrużyła groźnie ślepia i natychmiast znalazła się przed Tadashi'm, odpychając go delikatnie do tyłu, aż upadł na kanapę. Rzuciła na niego wzrokiem, po czym pochyliła się niczym zwierz w gotowości i obnażyła kły, a jej tęczówki natychmiast przyjęły barwę szkarłatu. Zachowywała się teraz jak rodzony wampir łowca.
- Jedyny - wciągnęła nosem powietrze, czując bynajmniej dla niej ohydny smród, który wydobywał się z ciała wrogiego wampira. - I to jeszcze arystokracja, ścierwo w ścierwie - warczała groźnie.
Taka reakcja była wiadoma. Ona należała do krwiopijczej rasy Zdrajców, którym bliżej było do Republikan, niż tych drugich, a jeszcze do tego bycie wysoko "urodzonym", a raczej dostanie się tam siłą lub innym sposobem, było po prostu dla nich - obrzydliwe. - Nadal nie rozumiem, dlaczego wy jeszcze chodzicie po tym świecie? - kłapnęła zębami.
Białowłosy uderzył plecami w swoją twardą i znajdującą się już na skraju wymarcia kanapę. Dlaczego nie wyczuł tego arystokraty wcześniej?! Przeklinał się za to. Był zbyt skupiony na smutku ukochanej, by zareagować. Ona i tak czuła wszystko lepiej. On nadal pozostawał tylko człowiekiem, do wampira miał daleko. Skierował tylko twarz w kierunku swojego byłego oprawcy, a jego silny, wampirzy zapach przywiódł do jego głowy wspomnienie ich pierwszego spotkania. Odruchowo zakrył chudymi dłońmi gardło i tętnicę w miejscach, gdzie nadal miał rany. Nie ukrywał, bał się. Bał się wampirów. I domyślił się, że jego ukochana wiedziała o tym, sądząc po jej szybkiej reakcji.
- Żeby pilnować takiego pospólstwa jak ty, księżniczko. - Wampir zrobił kilka kroków w stronę brunetki i jeszcze raz zaszczycając ją swoim spojrzeniem. - Masz bardzo dobry węch skarbie. - Dodał, lekko muskając palcem drobny nosek wampirzycy. - Zgadłaś. Jestem jedynym. I to tym JEDYNYM, dla twojej wiadomości. Nie będę ukrywał, że twoje słowa mnie zraniły do głębi. - Opuścił lekko do dołu głowę, robiąc minę skrzywdzonego dziecka, któremu ktoś bez żadnych skrupułów odebrał lizaka. - A za obrazę mojej osoby grozi śmierć. Chociaż... - Shin'ichi podszedł jeszcze bliżej Saphiry i delikatnie ujął w dłoń kilka kruczoczarnych kosmyków dziewczyny.
- Szkoda by było zniszczyć taki piękny kwiat.
Dziewczyna zmrużyła wściekle oczy i odepchnęła jego nadgarstek. Odór chłopaka palił ją w nozdrza. Uniosła nogę i z pół obrotu zasadziła mu kopniaka w brzuch. Ten wylądował na ścianie, aż pękła. Skłoniła się przed nim arogancko.
- Oj wybacz ekscelencjo, chciałam zrobić to mocniej.
- S...Saph! - Białowłosy, wciskający się w kanapę, nie potrafił wyłapać tego, co się dzieje. Słyszał jedynie rozmowy, trzaski, uderzenia... ale nic nie rozumiał. Jego zmysły były dziwnie przyćmione, dlatego jedynym co mu pozostało, to siedzieć tu, na tej kanapie.
Wampir ani trochę nie był zdziwiony. Spodziewał się jej ataku, jednak nie przypuszczał, że będzie on aż tak silny. W mgnieniu oka doprowadził się do porządku. Stając na równe nogi, ukradkiem otrzepał z siebie pył i kurz pochodzące ze zniszczonej ściany.
Swoim przenikliwym wzrokiem spojrzał na stojącą kawałek dalej czarnowłosą wampirzycę, jakby tym spojrzeniem chciał odczytać jej myśli. Lekko przekrzywił głowę, a na jego twarzy pojawił się elegancki uśmiech anioła.
- Tak chcesz się bawić cukiereczku. - W jednej sekundzie znalazł się tuż przy dziewczynie, przygwożdżając ją do ściany. - Dam ci jeszcze jedną szansę. Znaj moją łaskawość.- Nachylił się bliżej jej twarzy i zimnym głosem, przepełnionym słodyczą, zaczął szeptać do ucha. - Podobasz mi się. Jesteś taka piękna, niczym zorza polarna. Zostań moją królową. - Delikatnie pogładził jej zimny policzek, wciąż nie pozwalając jej chociażby drgnąć.
Chłopak, nie mogąc usiedzieć na kanapie, mimo iż do tej pory był sparaliżowany ze strachu, słysząc te "czułe słówka" skierowane przez wampira do swej ukochanej, aż kipiał ze złości. Wzbudził w nim taką zazdrość, że miał ochotę mu za to przywalić. I choć wiedział, że może się to źle skończyć, zrobił to, lecz w dość nietypowy sposób. Złapał za doniczkę z dużą paprocią i cisnął nią prosto w głowę napastnika.
- Nie zbliżaj się do niej! - warknął głośno.
Przez moment była niczym w transie, w trakcie, gdy jedyny do niej mówił, wydawało się, że to hipnoza. Jednak, gdy tylko zobaczyła jak to coś uderza w jego włosy, natychmiast się obudziła. Zamrugała gwałtownie i zmrużyła ślepia.
- Ty dupku! - wrzasnęła.
Zasadziła mu trzy cios: pierwszy w brzuch z kopa, drugi z pięści w twarz, a trzeci w wiadome miejsce - kroczę.
Shin'ichi zgiął się z bólu, upadając na podłogę.
- I dlatego właśnie lepiej jest być kobietą. - Trochę niezrozumiale jęknął pod nosem.
Szybko jednak wrócił do siebie. Nigdzie się nie śpiesząc, powoli podnosił się z ziemi, śmiejąc się przy tym swoim dźwięcznym, ale zimnym śmiechem, niczym psychopata, który nareszcie znalazł swój cel.
- Ostra. Takie właśnie lubię. - Odwrócił się do nich obojga, zwracając po chwili swój wzrok na chłopaka. - Chyba nie dałem ci ostatnio wystarczająco porządnej lekcji śmieciu. Nie nauczyła cię matka, że to nie ładnie wcinać się w cudzą rozmowę. Uhmm... Później się tobą zajmę. - Przewrócił tylko z odrazą oczami, następnie przeniósł swój wzrok na Saphirę. - Więc jak księżniczko? Chyba mnie źle zrozumiałaś, więc ponowię pytanie. Zechcesz zostać moją królową? Być ponad tym... pospólstwem.
Pokazała mu środkowego palca i uśmiechnęła się słodko.
- Pierdol się, arystokrato.
Wampir lekko wzruszył ramionami.
- Szkoda. Ale wiesz... I tak będziesz moja, księżniczko. A skoro nie chciałaś po dobroci... - Z wampirzą prędkością podbiegł do dziewczyny i złapał ją za nadgarstki, taranując przy okazji stojącego obok niej Tadashi'ego. - ...to wezmę sobie ciebie siłą.
Otworzyła szerzej oczy, zszokowana tym, ale nie miała zamiaru się poddać. Starała się za wszelką cenę mu wyrwać, skacząc na boki jak opętana.
- Puszczaj, psycholu! - krzyknęła.
- Pochlebiasz mi skarbie. - Shin'ichi uważnie przyglądał się poczynaniom dziewczyny, które strasznie go bawiły. Uśmiechając się samemu do siebie, przysunął wampirzycę bliżej do siebie. - Powiedz po prostu tak, a twoje życie zmieni się w istny raj. Będziesz miała wszystko czego tylko zapragniesz. Dam ci niebo, które utraciłaś. Wystarczy jedno twoje słowo.
- Spierdalaj, wystarczy? - zapytała z sarkastycznym uśmiechem. - Wybacz skarbie, ale za wysokie progi dla Ciebie.
Wiedziała, że takim zachowaniem tylko bardziej go rozjuszy.
- Będziesz idealną królową. - Białowłosy nachylił się do dziewczyny, po czym złożył na jej zimnych, martwych ustach, namiętny pocałunek.
Był tylko cieniem. Każdy jego ruch tutaj był niczym przemyślanie ignorowany. Nawet jeśli nagle znikąd pojawiłby się tutaj ktoś kolejny, zrobił mu krzywdę, lub sam by stąd zniknął... i tak by tego nie zauważyli. Był tylko on i ona. Wampir i wampirzyca. Ten dziwny gość, który chciał go zabić, oraz jego ukochana. A on, bezradny, ślepy, nie mający kompletnie pojęcia o tym co się dzieje, stał z boku z nadzieją, że może wreszcie zdoła coś zrobić. Ale nie wiedział. Nie wiedział co, jak... Nie miał pojęcia, czy jego ukochana jest cała i zdrowa, nie wiedział nawet w którym miejscu w pomieszczeniu się znajdują. Czuł tylko ich zapach, więc byli tu. Słyszał ich głosy, jej głos i słowa, które coraz bardziej wypalały w nim poczucie bezradności, gdyż nie mógł jej pomóc. Co mu było po błądzeniu na oślep po pokoju, dotykając ścian po omacku? Czy to już jest piekło?
Ba-dum.
Ba-dum.
Ba-dum.
Jej serce wybijało teraz dziwny, nierówny rytm. Miała szeroko otwarte oczy, czując na swoich wargach jego usta. Nie mogła się ruszyć, przygwożdżona do ściany, kompletnie bezbronna, bez żadnego pomysłu, planu, niczego. Normalna wampirzyca na jej miejscu, oddałaby się tak przystojnemu, dominującemu mężczyźnie jakim był ten przed nią, oddałaby mu się, by zamienić swe życie w jak to obiecał "raj".
Ale nie ona.
Jej ślepia natychmiast zajarzyły się jeszcze czystszym szkarłatem. Gdy chłopak starał się wsunąć swój długi język do środka, ugryzła go kłem. Zawył, wtedy go puściła. Czuła smak jego gorzkiej krwi. Splunęła na ziemię, kopiąc go z całej siły po raz kolejny. Nie żałowała sobie teraz.
Chciała tylko jego śmierci.
Rzuciła się na niego, niczym dziki kot, uderzając nim o każdy kąt w pokoju w którym byli, uważając, by nie zrobić krzywdy Tadashi'emu.
Robiła to dla niego.
Szarpała jego ciało, chcąc zadać mu rany, gryzła, wbijała paznokcie, robiła wszystko, by tylko poczuł ból. Sama też obrywała, bronił się..
A ona przegrywała.
Ich krew mieszała się ze sobą, a oni złączeni w tym wampirzym tańcu, cały czas wydawali z siebie warki, syki, krzyki i skowyty, niczym zwierzęta.
Bo byli nimi, dzikimi bestiami stworzonymi by mordować nie tylko "ofiary", ale i siebie na wzajem. W końcu, gdy poczuła jak chłopak rozrywa częściowo jej gardło, odepchnęła go na kanapę, która przewróciła się z hukiem. Zacisnęła palce na szyi. Spojrzała na ukochanego, który wyglądał teraz na przerażonego, krzycząc jak w agonii co chwila jej imię. Zmrużyła oczy i podbiegła do niego, łapiąc go przez ramię. Nie obchodziły ją te okropne szczury, rysunki były w jego torbie. Wybiegła czym prędzej, pędząc lasem i uważając, by tylko go nie puścić.
Szybko podniósłszy się z resztek kanapy, Shin'ichy otarł rękawem całą w krwi wampirzycy twarz. Nie wiele myśląc, wybiegł z domku białowłosego, podążając za nimi w pościg.
Nawet jeżeli nie uda mu się ich zabić lub chociażby złapać, to przynajmniej będzie wiedział, gdzie jest jej kryjówka. W końcu nie mogą wiecznie przed nim uciekać, a wampir był pewien, że do właśnie do swojego domu, wampirzyca zabierze Tadashi'ego.
Złapał się kurczowo ubrania ukochanej, nie wiedząc już, co się dzieje. Wszystkie jego zmysły jakby nagle wysiadły, dlatego był tak bezużyteczny. Chciał tylko stąd uciec, jak najdalej od tego wampira, razem z Saphirą.
Nie mogę wrócić do domu, pomyślała, znajdzie nas wtedy. Muszę ukryć Tadashi'ego.. i zabić tego wampira. Przyśpieszyła na ile mogła, na ile pozwalało jej krwawienie. Przeskoczyła nad dość sporą rzeką i pognała do wodospadu.
Shin'ichi biegł za uciekającymi kochankami z rządzą mordu na na wykrzywionej w psychopatycznym uśmiechu twarzy. Już ich widział, już ich doganiał, gdy na jego drodze stanęła przeszkoda. Rzeka.
Wszystkie światy rządziły się własnymi zasadami, również świat wampirów miał kilka. Za posiadanie tak dużej potęgi, jaką miał białowłosy wampir, trzeba było zapłacić jakąś cenę, lub mieć jakiś ogranicznik. I nim właśnie była płynąca woda. Nie mógł jej przekroczyć z własnej woli, a nawet gdyby jednak spróbował to zrobić, przejście to odebrałoby mu za wiele energii.
- Jeszcze was dopadnę. - Warknął w ich stronę, obnażając białe kły, po czym zawrócił i zniknął między drzewami.
Nawet jeżeli nie uda mu się ich zabić lub chociażby złapać, to przynajmniej będzie wiedział, gdzie jest jej kryjówka. W końcu nie mogą wiecznie przed nim uciekać, a wampir był pewien, że do właśnie do swojego domu, wampirzyca zabierze Tadashi'ego.
Złapał się kurczowo ubrania ukochanej, nie wiedząc już, co się dzieje. Wszystkie jego zmysły jakby nagle wysiadły, dlatego był tak bezużyteczny. Chciał tylko stąd uciec, jak najdalej od tego wampira, razem z Saphirą.
Nie mogę wrócić do domu, pomyślała, znajdzie nas wtedy. Muszę ukryć Tadashi'ego.. i zabić tego wampira. Przyśpieszyła na ile mogła, na ile pozwalało jej krwawienie. Przeskoczyła nad dość sporą rzeką i pognała do wodospadu.
Shin'ichi biegł za uciekającymi kochankami z rządzą mordu na na wykrzywionej w psychopatycznym uśmiechu twarzy. Już ich widział, już ich doganiał, gdy na jego drodze stanęła przeszkoda. Rzeka.
Wszystkie światy rządziły się własnymi zasadami, również świat wampirów miał kilka. Za posiadanie tak dużej potęgi, jaką miał białowłosy wampir, trzeba było zapłacić jakąś cenę, lub mieć jakiś ogranicznik. I nim właśnie była płynąca woda. Nie mógł jej przekroczyć z własnej woli, a nawet gdyby jednak spróbował to zrobić, przejście to odebrałoby mu za wiele energii.
- Jeszcze was dopadnę. - Warknął w ich stronę, obnażając białe kły, po czym zawrócił i zniknął między drzewami.